25 lutego 1837 Amerykanin, samouk, który wyjątkowo lubił książki Thomas Davenport opatentował silnik prądu stałego. Wynalazek wzbudził wielkie zainteresowanie ale nie przyniósł pieniędzy. Davenport zbankrutował i gdy zmarł przed 50-ką pozostawił po sobie tylko książkę opisującą jak wymyślił silnik. Po prostu wyprzedził swoje czasy.
A życia nie miał łatwego. Był ósmym z 12 dzieci Na szkołę rodziców nie było stać, wysłali więc 14 latka do pracy u kowala i tylko dzięki temu zaczął pobierać nauki (jeśli za coś takiego można uznać 6 tygodni rocznie w szkole wiejskiej). Po 7 latach założył rodzinę i przynoszący marne dochody sklep ale ciągnęło go do wiedzy. Bardzo go zainteresował wynalazek prof Josepha Henra, który stworzył duży elektromagnes wykorzystywany w hutach do wybierania wartościowych rud żelaza.(od jego nazwiska jest jednostka indukcyjności - henr)
Davenport po przejechaniu konno dziesiątek mil i sprzedaniu swojego wierzchowca kupił elektromagnes. W domu go rozmontował i wzorując się na nim zrobił własny. Pomagała mu żona, która najpierw robiła notatki a potem pocięła swoją jedwabną suknię ślubną żeby Thomas mógł zrobić z niej izolację drutów.
Zamontował swój elektromagnes na kole między magnesami stałymi, dołożył do niego wymyślony przez siebie prosty komutator zmieniający w czasie obrotu kierunek przepływu prądu i tak powstał pierwszy silnik. Od razu umieszczony w modelu kolejki - a to były przecież czasy, gdy kolej parowa jeszcze raczkowała.
Jak się zgłosił po patent, to go odrzucono, bo w nie było w ogóle takiej kategorii jak "sprzęt elektryczny". Dopiero po 13 latach i licznych pokazach dla naukowców uzyskał potwierdzenie wynalazku - epokowego - zamieniającego w prosty sposób energię elektryczną w mechaniczną. Popularna gazeta New York Herald ogłosiła nawet że to rewolucja filozofii, nauki, sztuki i cywilizacji: „Okultystyczna i tajemnicza zasada magnetyzmu przejawia się w całej swojej okazałości i energii, gdy pan Davenport kieruje swoim kołem” - napisano. Wynalazca wykorzystywał swoje silniki do pracy maszyny drukującej wydawaną przez niego gazetę o elektryczności. Ale popularności napęd nie zyskał. Dlaczego? Bo nie było wystarczających źródeł energii. Elektryczność uzyskiwano z ogniw chemicznych czyli bateryjek. I ile by ich trzeba żeby napędzić lokomotywę?
Dopiero 20 lat po śmierci Davenporta ktoś wpadł na banalny wydawałoby się pomysł, żeby cykl pracy jego silnika odwrócić - zaczął kręcić wirnikiem i okazało się że urządzenie wytwarza prąd. Tak powstała prądnica i dzięki temu możemy dziś korzystać z elektryczności.Na tej samej zasadzie działają dziś urządzenia w elektrowniach. A same silniki są niemal wszędzie - w napędach wszelkich maszyn, wiertarek, odkurzaczy , suszarek dronów i samochodów - nawet w lokomotywach spalinowych silniki na ropę nie ciągną bezpośrednio kół, tylko są podłączone do prądnic a te dopiero do silników elektrycznych. A co nam wibruje w komórce jak wyłączymy dźwięk? Też silnik elektryczny. Coś co wynalazł kowal, samouk, Thomas Davenport i opatentował 183 lata temu.
jj
(na podstawie memagazine.org)