Vavamuffin, jeden z najważniejszych zespołów reggae w Polsce właśnie skończył nagrywanie swojej kolejnej płyty. Ponownie grupa zarejestrowała swój materiał w Orelcu, w Zagrodzie Magija Twórcze Bieszczady.
– Najnowsza płyta Vavamuffin będzie rootsowa jeśli to cokolwiek jeszcze znaczy, powiedział Pablopavo czyli Paweł Sołtys, wokalista zespołu, w rozmowie z Andrzejem Sroką. – Z jednej stronu odwołujemy się do tradycji muzyki jamajskiej, roots reggae z lat 70. i 80., a z drugiej strony do naszych początków w Vavamuffin. Wróciliśmy trochę do 2005 czy 2006 roku.
Mam wrażenie, że na tej płycie nie ma ciśnienia, w sensie że trzeba było zrobić jakiś utwór, który byłby popularny, który zachwyciłby ludzi. Te utwory w sposób bardzo naturalny powstawały i rozwijały się. Dobrze czuliśmy się pisząc te piosenki i dobrze czuliśmy się nagrywając je. Nie potrafię powiedzieć, czy ten album spodoba się naszym słuchaczom.
Jest to oczywiście ryzyko, ale moje życie muzyczne nauczyło mnie tego, że tylko takie płyty mają sens – kiedy zapomni się trochę o oczekiwaniach ludzi. Publiczność trzeba szanować, ale nie można dać się jej zaszantażować muzycznie. Tak robił David Bowie, który realizował szalone pomysły i w ogóle nie przejmował się, że poprzednia płyta była rockowa, a teraz nagrywa popową. Z punktu widzenia sprzedaży to głupi pomysł, ale po latach okazuje się, że te płyty zostają. Mam nadzieję, że najnowszy album Vavamuffin jest właśnie taki – wolny od obciążeń i oczekiwań.
Zwieńczeniem prac nad płytą był kameralny koncert Vavamuffin, na którym zabrzmiał premierowy materiał. Dodajmy, że nowa płyta zespołu ukaże się jeszcze w tym roku.