Talizman to z definicji „przedmiot z przypisywanym mu działaniem magicznym, mający przynosić jego posiadaczowi szczęście lub chronić przed nieszczęściami". Czy zatem talizmany Kamila Bednarka są skuteczne? Wydaje się, że tak, bowiem Jego dotychczasowa droga muzyczna przynosi wiele szczęśliwych chwil - od gorąco przyjętej płyty Star Guard Muffin, sukces płyt „Jestem..." i „Oddycham", aż po założenie wytwórni Space Records, w której ukazuje się właśnie najbardziej dojrzały album w dorobku wokalisty. Jego tytuł to „Talizman". Przypadek?
- To pierwsza płyta na której udało mi się tak mocno poeksperymentować z muzyką. Nie lubię, kiedy ludzie szufladkują wykonawców. Ktoś gra rocka to już nie może zagrać czegoś innego. Moim zdaniem połączenia różnych gatunków muzycznych służą
rozwojowi artysty i wprowadzają do muzyki dużo świeżości. Na nowym krążku, połączyliśmy reggae z funkiem, jest trochę reggaetonu, rapu, jest też ballada i czyste rootsowe reggae. Nie chcę dać się zaszufladkować i mocno wierzę w to, że fani pokochają nowy talizman Bednarka - deklaruje Kamil.
W zrealizowaniu tego ambitnego planu pomogła Bednarkowi grupa utalentowanych przyjaciół. Obok sprawdzonych towarzyszy z zespołu 5 Element, swoje do muzyki dołożyli BRK i Matheo, rapował Staff, chórki zaśpiewał Jarecki, a także Lena Romul, Kasia Dereń i Ola Piśniak. Pojawili się też goście z zagranicy - zespół Raging Fyah z Jamajki w utworze „Get Up".