Mają charakterystyczne brzmienie, które pozwala im odróżnić się od wielu innych w alternatywnym popie.
Trudno określić to ramą jednego gatunku – przyznają to doświadczeni w swym rzemiośle dziennikarze muzyczni. Łączą elektroniczne brzmienie, post-punkową taneczność z nieokrzesaną energią oraz zamiłowaniem do nieprzewidywalności na scenie.
Przez kilka lat obecności na polskiej scenie zyskali miano jednego z najciekawszych zespołów koncertowych. Szybko stali się częstymi bywalcami muzycznych festiwali w Polsce (Open’er, Coke Live, Free Form, Orange Warsaw, Męskie Granie czy Spring Break). Wyjątkowo taneczne single zbliżały ich do sceny klubowej, ale jednocześnie zachowali punkową energię.
Znani są też z oryginalnych teledysków. Zawsze mieli też dobrą prasę. Nigdy jednak nie pisali piosenek po polsku.
Do teraz.
Nie oszczędzają ani siebie, ani instrumentów, a tych używają wielu: syntezatory, samplery, perkusja, klawiatury sterujące, gitary. Na swoich płytach zostawiają krew, pot i łzy, lecz to raczej naturalna kolej rzeczy, gdy zespół składa się z 4 liderów. 2 mini-albumy wydali własnym sumptem (‘Eclectic Pixels’ 2012, ‘Hello Sunday’ 2016), 1 maxi-singiel w należącym do Kamp! labelu Brennnessel (‘Fly By’ 2013), a debiutancki album ‘Hurricane Days’ ukazał się w 2014 roku.
Nowy album “Carte Blanche” jest esencją tego, co drzemie w Fair Weather Friends. Są tu elektropopowe melodie, szczypta melancholii i punkowa energia. Słychać, że to muzycy, którzy dokładnie wiedzą, co i jak chcą grać. I dają fanom muzykę, w której naprawdę słychać emocje. Po raz pierwszy, w pięciu utworach, zdecydowali się na polskie teksty, co otwiera dla nich nowy rozdział. W 11 piosenkach z najnowszego albumu nie ma miejsca na nudę, a słowa wokalisty Michała Maślaka, dodają całości osobistego charakteru. Jako pierwszy z trzech singli ukazał się utwór tytułowy - “Carte Blanche”