Sadownicy na jabłkach nie zarabiają, chociaż sady w tym roku rekordowo obrodziły. Ceny tych owoców w skupach są bardzo niskie, bo jest duża konkurencja - powiedział na naszej antenie Marian Szeliga sadownik spod przemyskiej Żurawicy.
Poza tym przemysł przetwórczy jest w rękach obcego kapitału i to duże koncerny dyktują ceny. Kolejnym problemem jest to, że sadownicy są mało zorganizowani, w związku z tym nie mają żadnych możliwości oddziaływania na rynek. Mogą jedynie przyjąć ofertę zakładów przetwórczych, które za kilogram jabłek przemysłowych płacą po kilkanaście groszy - powiedział nasz gość.
Lepsze ceny sadownicy mają na jabłkach deserowych. W swoim sklepie, który działa przy gospodarstwie Marian Szeliga sprzedaje kilogram jabłek za 1 zł 50 groszy. Hipermarkety płacą około 1 zł za kilogram.
Sadownicy poszukują nowych rynków zbytu. Chcą sprzedawać swoje owoce na przykład w krajach arabskich, azjatyckich czy indyjskich, ale - jak wyjaśniał nasz gość - to wymaga produkcji innych odmian jabłek. Sadownicy muszą się nauczyć technologii ich produkcji oraz technologii transportu ponieważ to są odległe kraje.