Z 9-miesięcznym opóźnieniem ma zakończyć się rekultywacja niebezpiecznych dla środowiska stawów osadowych w Stalowej Woli. Pierwotny termin to koniec ubiegłego roku,ale ze względu na konieczność uzupełnienia dokumentacji zakończenie prac przesunięto na sierpień tego roku.
W stawach osadowych Huta Stalowa Wola składowała w czasach PRL substancje chemiczne, metale ciężkie, lakiery i inne poprodukcyjne odpady. Teraz stanowią bombę ekologiczną. Przedstawiciele samorządu podkreślają,że nie otrzymali z Huty pełnej informacji na temat zgromadzonych w zbiornikach odpadów. Okazało się,że jest ich nie 2600 ton, ale 14 tysięcy ton. Miasto musiało uzupełnić stosowną dokumentacje co opóźniło prace rekultywacyjne.
Inwestycja ma kosztować 23 miliony złotych. Większość tej kwoty refunduje Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska. Magistrat zapewnia,że nie jest ona zagrożona,a dodatkowe kontrole nie wykazały żadnych uchybień po stronie miasta.