Podczas nadzwyczajnego posiedzenia prezydium Rady Dialogu Społecznego odbędą się dziś rozmowy w sprawie kryzysu w oświacie. Nauczyciele domagają się m.in. wzrostu wynagrodzeń zasadniczych o tysiąc złotych i na kwiecień zapowiedzieli strajk.
Poseł Maciej Masłowski z Ruchu Kukiz'15 nie spodziewa się przełomu podczas dzisiejszych rozmów. Jego zdaniem strajk się odbędzie i ostatecznie nauczyciele otrzymają podwyżki, choć może nie tyle ile dzisiaj żądają.
Jesteśmy już przyzwyczajeni do tego, że kto strajkuje ten dostaje, ale to jest zamiatanie problemu pod dywan, a nie rozwiązywanie problemów u podstaw - powiedział nasz gość. Poza tym nikogo nie powinno dziwić, że nauczyciele strajkują skoro co dwa miesiące przedstawiciele rządu, albo sam premier informuje, że sytuacja gospodarcza jest świetna i są dodatkowe pieniądze dla kolejnych grup społecznych.
Zdaniem posła Masłowskiego, żeby uniknąć strajku - rząd musiałby złożyć nauczycielom konkretną propozycję - np. podwyżkę w wysokości 500 złotych. Jeżeli natomiast usłyszą, że ich wynagrodzenia będą wyższe co roku, ale o 100 złotych - na pewno nauczyciele się na to nie zgodzą - powiedział nasz gość.