Wkrótce papież ma ogłosić datę i miejsce mszy beatyfikacyjnej kardynała Stefana Wyszyńskiego, czekają na to m.in zakonnice z klasztoru w Komańczy. To właśnie tam Prymas Tysiąclecia spędził ostatni rok internowania.
Proces beatyfikacyjny Wyszyńskiego trwał 30 lat. Rozpoczął się w 1989 roku, czyli osiem lat po jego śmierci. Dopiero papież Franciszek zatwierdził dekret oficjalnie uznający cud za wstawiennictwem Prymasa Tysiąclecia, tym samym został spełniony ostatni wymóg niezbędny do beatyfikacji - powiedziała na naszej antenie siostra Beata, przełożona sióstr nazaretanek w Komańczy.
Uzdrowienie dotyczy 19-latki ze Szczecina, która w 1988 roku zachorowała na nowotwór tarczycy i nie dawano jej szans na przeżycie. Wtedy grupa sióstr zakonnych i innych osób rozpoczęła modlitwy o uzdrowienie za wstawiennictwem prymasa Stefana Wyszyńskiego. Według dokumentacji w tej sprawie uzdrowienie nastąpiło nagle i zostało uznane za trwałe.
Do klasztoru w Komańczy wciąż przyjeżdżają pielgrzymi i turyści, którzy chcą zobaczyć miejsce internowania Prymasa. Wyszyński był tam w latach 1955-56. Jest biurko przy którym pracował kardynał, klęcznik, ale najważniejsza pamiątka to tekst Ślubów Jasnogórskich i tekst Nowenną przed Tysiącleciem Chrztu Polskiego - podkreśla siostra Beata przełożona Nazaretanek w Komańczy.
Prymas Wyszyński wyjechał z Komańczy do Warszawy 28 października 1956 roku . Zmarł 28 maja 1981 roku. Dlatego 28 dnia każdego miesiąca zakonnice z Komańczy modlą się w intencji rodzin.