Utonięcie było przyczyną śmierci 25-letniego Mateusza Szylaka, studenta Politechniki Rzeszowskiej. Sekcja zwłok wykluczyła udział osób trzecich, które mogłyby się przyczynić do zgonu mężczyzny. To był nieszczęśliwy wypadek, a nie przestępstwo – powiedziała nam szefowa rzeszowskiej prokuratury Renata Krut-Wojnarowska, po otrzymaniu wstępnych wyników sekcji zwłok.
Ciało znaleziono trzy dni temu, w Wisłoku pod Mostem Zamkowym w Rzeszowie, zauważyła je idąca mostem kobieta i wezwała służby ratunkowe.
Mateusz Szylak zaginął w nocy z 19 na 20 listopada 2016 r. po wyjściu z jednego z klubów. Na podstawie nagrań z monitoringu ustalono, że mężczyzna szedł ulicą Hetmańską, potem ślad po nim się urwał. Poszukiwania nie przyniosły efektu. Rodzina Mateusza podejrzewała, że mógł on zostać uprowadzony. 25-latek był mieszkańcem powiatu bieszczadzkiego. Na Politechnice Rzeszowskiej studiował budownictwo.