Obywatele Ukrainy, którzy nie posiadają własnych środków transportu, czekają w długich kolejkach na przekroczenie granicy w Korczowej. Po południu liczbę oczekujących szacowano na 3 tysiące. Według wcześniejszych informacji o północy Ukraina miała zamknąć granice.
Straż Graniczna podkreśla, że odprawy w Korczowej odbywają się na wszystkich stanowiskach. Wyjazd z Polski umożliwiają przygotowane przez Ukraińców autobusy, które kursują na trasie przez granicę z Korczowej do Krakowca i z powrotem. Doraźnie - aby rozładować ruch - na Ukrainę wpuszczani są także piesi. Jak jednak mówi rzecznik Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej Elżbieta Pikor ludzi po polskiej stronie ciągle przybywa: "Wszystkie nasze siły i środki pozostają w pełnej mobilizacji. Dodatkowo bieszczadzkich pograniczników w Korczowej wspierają funkcjonariusze z innych placówek Straży Granicznej" - dodaje Elżbieta Pikor.
Wojewoda podkarpacki w związku z sytuacją poleciła swoim służbom zorganizowanie napojów, kanapek oraz sanitariatów dla osób, które przybyły na granicę. Lokalni przedsiębiorcy umożliwiają zakup ciepłych posiłków.
Wojewoda apeluje do obywateli Ukrainy o zaplanowanie i rozłożenie powrotów do kraju na dłuższy okres. Strona ukraińska wstępnie zadeklarowała, że będzie wpuszczać swoich obywateli pomimo wcześniejszych zapowiedzi o całkowitym zamknięciu granicy.
Zgodnie z Rozporządzeniem MSWiA z dnia 13 marca jedynym czynnym przejściem granicznym z Ukrainą na Podkarpaciu jest Korczowa. Pozostałe przejścia graniczne, w tym przejście piesze w Medyce jest zamknięte do odwołania.