Wzrost sprzedaży bezpośredniej - to jeden ze skutków epidemii w obrocie produktami rolnymi. Wiele osób obawiając się dużych skupisk ludzi w sklepach woli zamówić produkty u rolników.
W pierwszym miesiącu epidemii wszystkie swoje ubiegłoroczne warzywa sprzedał na przykład Marian Wójtowicz rolnik z Tułkowic produkujący metodami ekologicznymi. Pojawili się nowi klienci a wzrost sprzedaży zwiększył się kilkukrotnie.
To dobry znak - uważa dr Władysława Jastrzębska z Uniwersytetu Rzeszowskiego. Jej zdaniem konsumenci zmieniają pod wpływem pandemii nawyki, preferując produkty zdrowsze i bezpieczniejsze zamiast tych które przyciągają dobrym marketingiem.
Zdaniem ekonomistki rolnicy, którzy maja możliwości sprzedaży bezpośredniej powinni częściej z niej korzystać bo tym samym skracają łańcuch między producentem, a konsumentem i ratują swoje dochody.