Policjanci patrolujący teren Jeziora Solińskiego natknęli się na sytuację która postawiła ich na równe nogi. Na brzegu zauważyli dzikie obozowisko, a ślady wskazywały, że mógł ktoś utonąć. Obok bagaży, wędek, suszących się ubrań i włączonego radia, na ziemi leżało wiele pustych butelek po alkoholu. Kilkadziesiąt metrów od brzegu dryfował ponton, a około 2 metry od brzegu, w wodzie, leżała skrzynka z alkoholem.
Mundurowi wraz z ratownikami bieszczadzkiego WOPR-u rozpoczęli poszukiwania. Po ponad 3 godzinach odnaleźli w Polańczyku rzekomą "zgubę". 49-latek był cały i zdrowy, a przede wszystkim zdziwiony akcja poszukiwawczą. Jak się okazało nad Jeziorem Solińskim przebywał od miesiąca.
Policjanci powiedzieli mu, ze odpowie przed sądem za biwakowanie poza miejscem do tego przeznaczonym, paleniem ogniska w miejscu zabronionym oraz za zaśmiecanie.