Mieszkańcy Ostrowa k. Przemyśla żądają od władz gminy Przemyśl, Starostwa Powiatowego w Przemyślu i Wojewody Podkarpackiego unieważnienia wszystkich decyzji związanych ze zgodą na budowę w ich wsi nadajnika telefonii komórkowej.
Fundament pod maszt jest gotowy i w tym miejscu organizowane są protesty.
Ostrowianie obawiają się oddziaływania fal na ich organizmy. Instalacja powstaje obok szkoły, przedszkola, kościoła, parku, a wokół umiejscowione są domy. Wątpliwości protestujących budzi proces uzyskania zgód i pozwoleń przez inwestora.
Urzędnicy gminni i powiatowi twierdzą, że nie mieli innego wyjścia jak wydać zgodę, bo zobowiązuje ich do tego prawo. Konsultacja z mieszkańcami była zbędna, bo nie oni byli stronami w postępowaniu.
Nadajnik budowany jest na prywatnej działce, której właściciel udostępnił dla potrzeb inwestycji i nie zgłasza w związku z tym zastrzeżeń. Nie było też negatywnej opinii, ze strony Inspekcji Sanitarnej. Zablokowanie pracy nadajnika możliwe będzie dopiero wówczas gdy zacznie on pracować, a badania wykażą nieprawidłowości w emisji fal.
Pojawiający się na protestach decydenci różnych szczebli, przyznają, że sprawa budowy nadajników w Polsce, w przeciwieństwie do elektrowni wiatrowych, nie jest uregulowana. Maszty powstają jak "grzyby po deszczu". Inwestorzy nie pytają o zgodę lokalne społeczności, bo do osiągnięcia celu wystarczy kupienie przychylności jednego właściciela działki.
Fot. Marek Cynkar