Kijem w parapet stukają pacjenci, którzy przez okno otrzymują skierowania do lekarza specjalisty lub laboratorium. Tym, którzy nie sięgną, bo okno jest na wysokości około 2 metrów, skierowania lądują pod nogami. Pod warunkiem, że akurat nie ma wiatru. Taki rodzaj komunikacji odbywa się w Przychodni nr 3 w Tarnobrzegu.
Jako pierwszy całą sprawę opublikował lokalny portal internetowy Nad Wisłą24, gdzie zwrócił się zbulwersowany pacjent. Także inne osoby, które zetknęły się ze wspomnianym trybem komunikacji, podkreślają, że sposób, w jaki pracownicy Służby Zdrowia chronią się w dobie koronawirusa przed pacjentami, jest skandaliczny. Nie dotyczy to innych spółek medycznych funkcjonujących w budynku tarnobrzeskiej Przychodni nr 3, a jedynie poradni lekarza rodzinnego. Tymczasem do tej właśnie poradni nie sposób się dodzwonić. Mimo wielokrotnych prób uzyskania wyjaśnienia, w słuchawce telefonu powtarza się przerywany sygnał zajętości numeru.
Do przychodni wkroczyła już kontrola z Oddziału NFZ w Rzeszowie. Jego rzecznik Rafał Śliż poinformował, że po dokładnym zbadaniu sprawy, wobec osób odpowiedzialnych za tego rodzaju praktyki zostaną wyciągnięte konsekwencje.