Rozbrajanie bomby ekologicznej w Stalowej Woli nabiera tempa. Chodzi o przejęte przez miasto stawy osadowe, w których huta przez dziesiątki lat składowała odpady poprodukcyjne.
Toksyczne substancje znajdują się na głównym zbiorniku wód podziemnych nr 425 sięgającym Rzeszowa i Dębicy oraz w bezpośrednim sąsiedztwie ujęć wody pitnej dla Stalowej Woli.
Zawartość pięciu osadników jest unieszkodliwiana i izolowana od środowiska przy zastosowaniu specjalnej technologii. Z kolei stwarzający największe zagrożenie staw szósty zostanie całkowicie zlikwidowany ze względu na toksyczny rodzaj odpadów. Podczas jego opróżniania okazało się, że osadnik ma drugie dno i warstwa materiałów niebezpiecznych jest sześciokrotnie głębsza niż wynikało to z obliczeń projektowych.
Rekultywacja ma być zakończona w przyszłym roku. Jej wartość wyniesie 23 mln zł. 80 proc. tej kwoty pochodzi z Funduszu Ochrony Środowiska.