17 dni trwa protest głodowy pielęgniarek i położnych w szpitalu wojewódzkim w Przemyślu . W środę uczestniczyło w nim 11 osób. Zarówno protestujący, jak i przedstawiciele dyrekcji szpitala i samorządu województwa deklarują chęć kontynuowania rozmów.
We wtorek dyrektor Wojewódzkim Szpitalu im. Św. Ojca Pio zadecydował, że od 1 sierpnia pielęgniarki i położne oraz personel innych zawodów medycznych poza lekarzami otrzymają 300 zł podwyżki do zasadniczego wynagrodzenia jeśli ich zarobki brutto nie przekraczają 3,9 tys. zł.
Z kolei systematyczne podnoszenie pensji w kolejnych latach ma doprowadzić do tego, że w 2020 roku stawka zasadnicza osiągnie średnia kwotę w wysokości 4495 zł brutto. Pracownicy placówek służby zdrowia na Podkarpaciu otrzymują także dodatki do wynagrodzenia podstawowego, które stanowią od 40 do 80 proc. pensji zasadniczej. Wraz z nimi w szpitalu wynagrodzenie wyniesie wówczas ok. 7 tys. zł brutto.
Przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w przemyskim szpitalu Ewa Rygiel powiedziała w środę PAP, że związek nie chce odnosić się do decyzji kierownictwa placówki. Jej zdaniem, negocjacje nie są zakończone. "Czekamy na wznowienie rozmów" - dodała.
Odpowiedzialny za służbę zdrowia członek zarządu woj. podkarpackiego Stanisław Kruczek podkreślił w rozmowie z PAP, że samorząd jest otwarty na rozmowy z protestującymi. Widzi też potrzebę podniesienia pensji, ale należy uwzględniać sytuację i możliwości finansowe szpitala.
W Przemyślu pielęgniarki nie odeszły od łóżek pacjentów. Pracują normalnie, a w akcji uczestniczą w czasie wolnym. Nocują w szpitalu na rozłożonych na korytarzu materacach.
(PAP)