Obecność silnego związku chemicznego, używanego do zwalczania szkodników potwierdziły badania próbek pobranych w pasiece w Chmielniku pod Rzeszowem. Kilka tygodni temu właściciel stracił 2,5 miliona pszczół z 66 rodzin.
Badania, które przeprowadził Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach wykazały istnienie w pobranej próbce duże stężenie substancji o nazwie Pirymifos metylowy. Używa się jej do dezynsekcji zamkniętych pomieszczeń, np. silosów.
Zdaniem właściciela pasieki to dowód na celowe otrucie pszczół. Policja na razie ani nie potwierdza, ani nie wyklucza takiego scenariusza. Rzecznik rzeszowskiej komendy Adam Szeląg poinformował, że prawdopodobnie zostaną zlecone kolejne badania.
Właścicielowi pasieki pomagają ludzie z całej Polski. Z internetowej zbiórki na konto dotąd wpłynęło ponad 20 tys. złotych. Rafał Szela chce przeznaczyć pieniądze na odbudowę pasieki. Pomagają mu też inni pszczelarze, którzy oddają swoje owady. Szela chce także pomagać innym. Planuje utworzenie specjalnej grupy pszczół, które chce wysyłać innym pszczelarzom, jeśli znajdą się w podobnej sytuacji jak on teraz.
Straty w pasiece w Chmielniku oszacowano na 33 tysiące zł. Mogą być jednak dużo większe ze względu na dochody, jakie miała przynosić. Sprawcy zatrucia pszczół grozi do 5 lat więzienia.