Widziany na granicy Podkarpacia i Małopolski niedźwiedź prawdopodobnie wraca w Bieszczady. Ostatnio widziany był w okolicach Frysztaka w powiecie strzyżowskim. O spotkaniu z majestatycznym drapieżnikiem opowiedział nam pan Stanisław Jarosz z Pilzna.
- W lesie w Żdżarach zauważyłem takie zielone ślepia. Podjechałem bliżej, ten zwierz się cofnął. Przyświeciłem latarką i nie miałem wątpliwości, że to niedźwiedź. Około 60 metrów ode mnie stał i patrzył się spokojnie. Nie był agresywny. W pewnym momencie się obejrzał, zamerdał ogonkiem i poszedł na zachód w kierunku Wałek - relacjonuje Stanisław Jarosz.
Kilka dni temu na komisariat w Pilźnie trafiło zgłoszenie o niedźwiedziu. Zwierzę zostało zauważone w rejonie ulicy Grottgera. Mieszkająca tam pani Stefania powiedziała naszemu reporterowi, że wielkiego drapieżnika nie boi się, bo go nie widziała. Ale urząd miejski potraktował sprawę poważnie. Na stronie pojawiło się ostrzeżenie i zalecenie, by powiadamiać służby o dzikich zwierzętach w okolicy.
Leśnicy przypominają, że niedźwiedź to niebezpieczny drapieżnik. Jeżeli nasze drogi się skrzyżują należy bardzo spokojnie zejść zwierzęciu z oczu. Nie można wykonywać gwałtownych ruchów. Jeżeli dojdzie do ataku należy się położyć i zakryć rękami głowę.