Mięsopusty, zapusty lub szalone dni - tak w tradycji ludowej i dworskiej Podkarpacia nazywano kilkanaście ostatnich dni przed Wielkim Postem.
Bawiono się zarówno w karczmach, chałupach jak i dworach. Choć zabawy te znacznie się różniły, to wszędzie żegnano karnawał bardzo hucznie. Używano także - podobnie jak dziś – określenia ostatki. Jednak „szalone dni” – zdaniem rzeszowskiego etnografa Andrzeja Karczmarzewskiego - najtrafniej oddają atmosferę, w jakiej spędzano ostatnie chwile karnawału, bowiem najweselej bawiono się przez trzy ostatnie dni karnawału.
Wesoła zabawa, śpiewy i muzyka cichły jednak o północy z wtorku na Środę Popielcową. Na znak nadejścia postu basista zrywał strunę, kobiety zdejmowały ozdoby i korale, aby założyć je dopiero na Wielkanoc. W domach szorowano wrzątkiem garnki, aby nie został w nich tłuszcz z gotowanego wcześniej mięsa. Odtąd aż do świąt Wielkiej Nocy jedzono tylko postne potrawy: kaszę, ziemniaki i żytni barszcz.