Wytrucie pszczół w jednej z pasiek w Chmielniku nie było spowodowane np. pobliskimi opryskami czy użyciem środków do zwalczania chwastów w okolicy. To najnowsze ustalenia śledczych.
Prokurator Rejonowy w Rzeszowie Piotr Pawlik poinformował, że owady albo zginęły, bo ktoś celowo doprowadził do ich kontaktu z trucizną, albo mógł to być też przypadek.
Na razie jednak nie wytypowano żadnej, podejrzanej osoby, która mogłaby się do tego przyczynić - dodaje prokurator.
Właściciel pasieki, 66 rodzin pszczelich, czyli około 2,5 mln owadów, stracił na początku września ubiegłego roku. Badania próbek pobranych w ulach wykazały, że pszczoły zginęły poprzez kontakt z pirymifosem metylowym. To silny związek chemiczny, używany m.in. do dezynfekcji silosów.
Straty w pasiece pszczelarz wycenił na około 100 tys. zł. M.in. na jej odbudowę, dzięki pomocy darczyńców z całej Polski, udało się dotąd zebrać prawie 40 tysięcy złotych.