Niewydolność oddechowo-krążeniowa była przyczyną śmierci 26-letniej kobiety, której ciało znaleziono latem ub. roku w aucie w lesie w Hadlach Szklarskich (powiat przeworski). W samochodzie było też płaczące niemowlę. Prokuratura w ciągu kilku dni umorzy śledztwo w tej sprawie.
Jak poinformowała w poniedziałek PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Przemyślu prok. Marta Pętkowska, przyczynę śmierci kobiety ustalił na podstawie m.in. badań histopatologicznych biegły patomorfolog.
"Ustalił on, że do zgonu doszło na skutek niewydolności oddechowo-krążeniowej. Nie udało się jednak ustalić przyczyn zatrzymania krążenia" – mówiła prokurator.
Dodała, że w związku z tym, że nie doszło w tym wypadku do przestępstwa, w ciągu kilku dni śledztwo w tej sprawie zostanie umorzone.
Ciało 26-letniej kobiety i jej płaczące czteromiesięczne dziecko znaleźli pilarze w lipcu 2018 roku w aucie zaparkowanym w lesie, w trudno dostępnym miejscu. Kobieta znajdowała się na przednim siedzeniu auta, a jej synek na tylnej kanapie.
Przybyły na miejsce lekarz stwierdził, że kobieta zmarła kilka godzin przez znalezieniem. Dziecko było zdrowe, jedynie wyczerpane długim płaczem. Po badaniach w szpitalu okazało się, że nie ma żadnych obrażeń. Zostało przekazane pod opiekę ojcu.
(PAP)