powiat lubaczowski
Na lubaczowskim rynku stanęła wysoka na pięć metrów i zajmująca powierzchnię dwustu metrów kwadratowych instalacja. To plenerowa wystawa „Wrastanie. Ziemie Zachodnie i Północne. Początek”.
To ponad 300 archiwalnych zdjęć i filmów oraz nagrania relacji świadków historii. Dokumentują one to co działo się tuż po wojnie na ziemiach włączonych w granice Polski. Ukazują jak żyli ludzie m.in. z kresów wschodnich, gdy zostali zmuszeni do zmiany miejsca zamieszkania.
II Wojna Światowa, a konkretnie rok 1945 jest dla tych ludzi "początkiem", o którym opowiada wystawa. Można ją oglądać do najbliższej niedzieli.
Funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej z Podkarpacia podczas kontroli na przejściu granicznym z Ukrainą w Budomierzu ujawnili przewóz broni gazowej i amunicji.
Edyta Chabowska, rzeczniczka prasowa Izby Administracji Skarbowej w Rzeszowie poinformowała, że broń i amunicję - bez wymaganych zezwoleń - przewoził w swoim bagażu obywatel Ukrainy. Podczas kontroli samochodu osobowego, którego kierowca chciał wjechać do Polski funkcjonariusze wykryli, że w jednym z bagaży znajduje się niezgłoszony do kontroli pistolet gazowy oraz 42 sztuki amunicji
33-latek z Ukrainy nie posiadał wymaganych prawem dokumentów na ich przewóz przez granicę. Dalsze postępowanie w tej sprawie prowadzą funkcjonariusze policji w Lubaczowie.
Blisko 800 tys. złotych, dwóch obywateli Ukrainy, próbowało przewieźć przez granicę w Budomierzu i Medyce. Nie zgłosili tego służbom, a gotówkę ukryli w bagażu podręcznym.
45-latek, który został zatrzymany do kontroli w Budomierzu, miał przy sobie blisko 67,5 tys. euro. Jechał do Polski busem. Na poczet grożącej mu kary zabezpieczona została kwota 10 tys. złotych.
Z kolei celnicy z Medyki znaleźli w bagażu innego mężczyzny: funty brytyjskie, korony szwedzkie i złotówki, w sumie prawie pół mln złotych. Obywatel Ukrainy deklarował, że ma przy sobie tylko 200 tys. złotych. Ponieważ i wobec niego zostanie wszczęte postępowanie, na poczet grożącej mu kary funkcjonariusze zabezpieczyli 20 tys. złotych.
Izba Administracji Skarbowej przypomina, że przewóz przez granicę gotówki odpowiadającej 10 tysiącom euro lub więcej trzeba zgłosić służbom.
Burmistrzowie małych miast z Podkarpacia domagają się zmiany zapisów w rządowej Strategii Na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. W petycji skierowanej do premiera Mateusza Morawieckiego włodarze pięciu miast z wschodniej części regionu domagają się umieszczenia ich na liście miejsc wymagających zindywidualizowanej polityki rozwoju.
Obecnie w programie wsparcia dla średnich miast, na który przewidziano 2,5 mld zł jest 255 miast powyżej 20 tys.mieszkańców. Wyklucza to możliwość pozyskiwania środków na przykład z programów norweskich między innymi przez Ustrzyki Dolne, Lesko, Zagórz, Narol, Cieszanów i wiele innych miasteczek.
Burmistrzowie, którzy podpisali petycję mają nadzieję, że podobne apele skierują do premiera inne podkarpackie i polskie miasta. Jeżeli bowiem kryteria dotowania miast zapisane w strategii nie zostaną zmienione, samorządy te będą pozbawione możliwości zabiegania o niektóre dotacje przez 7-8 lat.
Mieszkańcy Lubaczowa wybrali zadania do zrealizowania w ramach przyszłorocznego budżetu obywatelskiego. W głosowaniu wybrane zostały dwa tzw. zadania duże o wartości do 100 tysięcy złotych i dwa małe.
Najwięcej - ponad 430 głosów oddano na budowę parkingu rowerowego ze stacja napraw, który powstanie przy szkole podstawowej numer dwa. Lubaczowianie wybrali też do realizacji budowę skateparku, drogi przy ogródkach działkowych i placu zabawa na osiedlu Słowackiego.
W 12-tysięcznym Lubaczowie w głosowaniu nad Budżetem Obywatelskim wzięło udział około 1000 osób.
W tym roku mija trzydzieści lat światowej historii budżetów obywatelskich. Pierwszy taki projekt powstał w 1989 roku w brazylijskim Porto Alegre. W Polsce jako pierwszy, w 2011 roku, budżet obywatelski wprowadził Sopot.
W Budomierzu Straż Graniczna zatrzymała ukraińskiego kierowcę z fałszywym prawem jazdy. Mężczyzna wiózł busem 9 osób, wszyscy jechali do pracy w Europie Zachodniej.
Autentyczność dokumentu zakwestionował funkcjonariusz, który prowadził kontrolę. Prawo jazdy miało niewłaściwy format, brakowało również innych zabezpieczeń. Badanie z wykorzystaniem specjalistycznego sprzętu potwierdziło wątpliwości.
Dopiero wtedy kierowca przyznał, że posługiwał się podrobionym dokumentem. Sprawa zostanie skierowana do sądu, a mężczyzna musiał wrócić na Ukrainę. Pasażerowie busa przekroczyli granicę i pojechali dalej z drugim kierowcą.
W tym roku funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej ujawnili 150 fałszywych praw jazdy. Zdecydowana większość, bo ponad 85 proc. dotyczyła ukraińskich dokumentów.