Przemyśl
Przemyśl zrobił ogromne wrażenie na ludziach, którzy na co dzień zajmują się zabytkami w różnych rejonach Polski. Przyjechali do zamku w Krasiczynie na Spotkanie Opiekunów Pomników Historii, zorganizowane przez Narodowy Instytut Dziedzictwa. Obecni są także wojewódzcy konserwatorzy zabytków. Wymieniają doświadczenia, ale też się szkolą w zakresie zarządzania dziedzictwem kulturowym.
Lista Pomników Historii, czyli najcenniejszych obiektów polskiej kultury z każdym rokiem sukcesywnie się powiększa. Do dziś wyróżnienie to nadano ponad 100 zabytkom. Na Podkarpaciu jest ich sześć. Wszystkie znalazły się w albumie "100 pomników historii", który jest zwieńczeniem projektu Narodowego Instytutu Dziedzictwa w ramach programu "Niepodległa".
Jest też zaproszeniem do zapoznania się z tymi obiektami i popularyzowania ich w szerszej świadomości Polaków.
Na liście Pomników Historii z Podkarpacia są zespoły zamkowo-parkowe w Łańcucie i Krasiczynie, Klasztor OO. Bernardynów w Leżajsku, zespół cerkiewny w Radrużu oraz Stare Miasto w Przemyślu i Twierdza Przemyska.
Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało właścicielkę sieci szkół licealnych i policealnych. Według Biura, sprawa dotyczy wyłudzenia co najmniej 75 tysięcy złotych z subwencji Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Sieć szkół działała na terenie województw podkarpackiego, małopolskiego, świętokrzyskiego i śląskiego.
Jak powiedział Temistokles Brodowski z CBA, w trakcie prowadzonego postępowania przygotowawczego zebrano materiał wskazujący na przedkładanie do organów samorządowych, będących dysponentami środków MEN, dokumentacji poświadczającej nieprawdę w zakresie zarówno liczby, jak również indywidualnego uczestnictwa osób będących słuchaczami prowadzonych zajęć.
Prokuratura Okręgowa w Przemyślu postawiła zatrzymanej zarzuty. Sprawa ma charakter rozwojowy i dlatego CBA prosi o kontakt osoby, posiadające wiedzę o zakresie wytwarzania nielegalnej dokumentacji a zwłaszcza składania podpisów, potwierdzających ich udział w zajęciach. W tym celu udostępniono całodobowy numer 800 808 808.Centralne Biuro Antykorupcyjne podkreśla, że postawa osób, o których mowa, może mieć wpływ na późniejszą ocenę zdarzeń z ich udziałem. "W prowadzonym postępowaniu należy liczyć się z kolejnymi zatrzymaniami" - informuje CBA.
/IAR/
Na karę sześciu i pół roku pozbawienia wolności skazał w środę Sąd Okręgowy w Przemyślu kierowcę ukraińskiego autokaru za umyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku której śmierć poniosły trzy osoby, a 50 odniosło obrażenia, w tym kilkoro ciężkich. Wyrok nie jest prawomocny.
Do katastrofy doszło w sierpniu 2018 r. w Leszczawie Dolnej (Podkarpackie).
Decyzją sądu 42-letni Mykoła Ł. ma także 15-letni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na terenie RP oraz musi zapłacić po 10 tys. zł nawiązki dla oskarżycielki posiłkowej Tamary P. (żony mężczyzny, który zginął, będącej także pokrzywdzoną w katastrofie) oraz trzech innych pokrzywdzonych. Ma również zapłacić za adwokata Tamary P. Sąd zwolnił oskarżonego z opłat sądowych ze względu na jego sytuację materialną i zaliczył mu dotychczasowy areszt na poczet kary pozbawienia wolności.
Kara, na jaką skazał kierowcę sąd, jest zasadniczo taka, jakiej w mowie końcowej domagała się prokurator Beata Starzecka.
Obrona zapowiedziała apelację. Na sali sądowej podczas ogłaszania wyroku nie było przedstawiciela oskarżycieli posiłkowych.
Mykoła Ł. odpowiadał za spowodowanie wypadku zakończonego śmiercią 3 pasażerów prowadzonego przez niego autokaru. 50 innych osób zostało rannych. Według prokuratury kierowca umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa i spowodował katastrofę w ruchu lądowym. Na trasie przejazdu Mykoła Ł. - zdaniem oskarżenia - nie zachował należytej ostrożności, jechał z prędkością znacznie przekraczającą dozwoloną, przez co godził się na spowodowanie katastrofy.
Jak ustalił biegły z zakresu ruchu drogowego kierowca na odcinku drogi poprzedzającym zdarzenie jechał z prędkością 82 do 85 km przy obowiązującym w tym miejscu ograniczeniu do 50 km/h, a później jeszcze szybciej, bo 100-102 km na godzinę. Natomiast w miejscu katastrofy, gdzie było ograniczenie do 30 km, jechał z prędkością 70-72 km/h.
Ponadto Mykoła Ł. miał zignorować tablice ostrzegawcze na odcinku ze znacznym spadkiem terenu i niebezpiecznymi zakrętami.
Jak wskazywał w uzasadnieniu orzeczenia sędzia Krzysztof Stępień, tak znaczne przekroczenie prędkości, oraz ignorowanie znaków dotyczących ograniczenia prędkości, przy świadomości, że wiezie się tak dużą liczbę pasażerów i jedzie się nieznaną trasą, nosi znamiona umyślnego działania. Oznacza to, że – zdaniem sądu - Mykoła Ł. godził się na ewentualne skutki swojego postepowania.
Sąd ponadto zaznaczył, że opinia biegłego jest dla sądu wiarygodna.
Proces rozpoczął się w marcu br. Wówczas Mykoła Ł., po odczytaniu aktu oskarżenia, przyznał się do zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień. Wyraził także chęć dobrowolnego poddania się karze. Jej wymiar uzgodniony z prokuraturą to 5,5 roku pozbawienia wolności i 15-letni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na terenie Polski.
Jednak Tamara P., nie zgodziła się na taki wymiar kary; jej zdaniem powinno to być 10 lat więzienia.
Jak argumentowała - w wypadku straciła męża, a jej czteroletnie dziecko ojca. Sama do tej pory jest w złym stanie psychicznym po wypadku. Ponadto kierowca cały czas jechał bardzo szybko, a siedząca obok niego pilotka wycieczki jeszcze go poganiała.
W związku ze sprzeciwem kobiety dotyczącym wymierzenia kary bez przeprowadzania procesu rozprawa toczyła się dalej.
W mowie końcowej, wygłoszonej 4 czerwca br., pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej Tamary P. oraz kilkorga innych pokrzywdzonych, wnioskował o minimum 10 lat więzienia, 15-letni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na terenie RP oraz 200 tys. zł zadośćuczynienia dla wdowy.
Obrona natomiast wniosła w pierwszej kolejności o uniewinnienie w związku z uzasadnionymi wątpliwościami co do opinii biegłego z zakresu ruchu drogowego. Przed mową końcową obrońca zawnioskował do sądu o wyznaczenie kolejnego biegłego, ale sąd nie zgodził się na to. Sprzeciwili się temu prokurator i oskarżyciel posiłkowy uznając, że inny biegły niczego nowego do sprawy nie wniesie, a jego powołania ma służyć jedynie przeciąganiu procesu.
Gdyby jednak sąd nie uniewinnił oskarżonego, to obrona wnioskowała o zmianę kwalifikacji prawnej czynu z umyślnego spowodowania katastrofy na nieumyślne i wymierzenie kary w dolnych granicach przewidzianych przez Kodeks karny. (Kk przewiduje w takim wypadku od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności, a przy obecnej kwalifikacji - od 2 do 12 lat pozbawienia wolności – PAP).
Jeżeli i ten wniosek nie zostałby uznany przez sąd, to obrona chciała, aby wymierzyć oskarżonemu 5,5 roku pozbawienia wolności, jako adekwatnej kary do zarzucanego czynu, czyli w takim wymiarze, w jakim została przed procesem ustalona z prokuraturą, gdy oskarżony chciał się dobrowolnie poddać karze.
Żadnego z tych wniosków sąd nie uwzględnił.
Mykoła Ł. w ostatnim słowie prosił o sprawiedliwy wyrok i przeprosił pokrzywdzonych i ich rodziny. Mówił też, że nie jest winny temu, że on żyje, a ofiary zginęły.
Do wypadku doszło na drodze nr 28 między Przemyślem a Sanokiem kilka minut po godz. 22 w piątek 17 sierpnia 2018. Autokar, którym podróżowały - oprócz kierowcy - 53 osoby, na ostrym zakręcie przebił barierę energochłonną, zjechał z drogi i stoczył się z wysokiej, trawiastej skarpy, kilkakrotnie koziołkując.
W wypadku zginęły trzy osoby, które zostały przygniecione przez przewrócony autokar. Pozostali pasażerowie doznali obrażeń ciała, w tym kilkoro ciężkich. Ofiary śmiertelne to dwie kobiety w wieku 30 i około 50 lat oraz 32-letni mężczyzna.
Mykoła Ł. jest kierowcą od 10 lat, od około 6 lat pracuje jako kierowca autokarów turystycznych, a od stycznia 2018 r. jeździł na trasach międzynarodowych, w tym do Austrii, Włoch, Niemiec, Czech. W autokarze miał zmiennika, ale – jak powiedziała prokurator – całą drogę od wyjazdu ze Lwowa - od około godz. 15.30 w piątek polskiego czasu (16.30 ukraińskiego) - prowadził sam. Był trzeźwy.
Autokarem jechała wycieczka ze Lwowa do Wiednia.
(PAP)
130 wystawców z różnych stron Polski i zagranicy prezentuje się podczas Targów AGRO WSCHÓD, które odbywają się pod Przemyślem. Zorganizował je Stanisław Sawa, rolnik z gminy Orły, gospodarujący na 150 hektarach ziemi.
Na swoich polach w pobliży wylotu z autostrady przy węźle Przemyśl zorganizował miejsce ekspozycyjne. Jutro drugi dzień targów.
W programie pokaz pracy maszyn, zawody uczniów szkół rolniczych, spotkania ze specjalistami instytutów badawczych oraz ośrodków doradztwa rolniczego, lunapark dla dzieci i loty samolotem Cessna.
Rak prostaty to drugi, najczęściej występujący nowotwór w Polsce. Dlatego dzisiaj w przemyskim Szpitalu Wojewódzkim wolontariusze Stowarzyszenia SANITAS zachęcali mężczyzn do badań profilaktycznych.
W ubiegłym roku u 30 proc. przebadanych mężczyzn lekarze stwierdzili nieprawidłowości i skierowali ich na dalsze badania.
Choroba wykryta za późno prowadzi do śmierci, natomiast kiedy jest we wczesnym etapie rozwoju jest do wyleczenia.
Mężczyźni po 55. roku życia powinni badać się każdego roku. Mężczyźni z obciążeniami genetycznymi powinni rozpocząć badania już w 45. roku życia.
Trwa 13. Bieszczadzkie Lato z Książką. To jeden z najciekawszych festiwali literackich w Polsce. Rozpoczął się wczoraj i potrwa do jutra. Odbywa się w Lesku, Ustrzykach Dolnych i Przemyślu.
Pomysłodawca i główny organizator Bogdan Szymanik, dyrektor Wydawnictwa BOSZ powiedział nam, że chodzi o promocję czytelnictwa i kultury literackiej.
W spotkaniach z czytelnikami biorą udział: prof. Jerzy Bralczyk wraz z żoną Lucyną Kirwil, którzy opowiadają o wspólnej książce "Pokochawszy. O miłości w języku", Katarzyna Grochola, która promuje swój pierwszy kryminał "Zranić marionetkę", Michał Ogórek, który opowiada o swojej najnowszej książce "Sto lat! Jak w ostatnim stuleciu czciliśmy przywódców" oraz autorzy książek dla dzieci: Grzegorz Kasdepke i Agnieszka Taborska.
Gościem festiwalu jest też wybitny aktor filmowy i teatralny Wojciech Pszoniak. Dyskusje prowadzi dziennikarz Jerzy Kisielewski.