Pracowitą dobę mają za sobą bieszczadzcy GOPR-owcy. Zaczęło się wczoraj nad ranem gdy zostali wezwani do pomocy w dotarciu do starszego mężczyzny mieszkającego w Wysoczanach w miejscu, do którego nie mogła dojechać karetka. Doszło u niego do zatrzymania akcji serca - mimo reanimacji nie udało się go uratować.
Po południu w rejonie Przełęczy Orłowicza GOPR-owcy pomagali wychłodzonej i przemoczonej kobiecie oraz jej małemu dziecku. Zwieziono ich do Wetliny. Chwilę później dotarło zgłoszenie o mężczyźnie z wypadniętym barkiem - przetransportowano go do miejsca gdzie czekała karetka. Z kolei na szlaku z Kalnicy na Smerek ratownicy pomagali turystce, która doznała urazu nogi. Gdy po zwiezieniu z góry przekazywano ją załodze karetki pogotowia pojawił się mężczyzna, który zaczął mówić o innej, nieprzytomnej osobie. GOPR-owcy we wskazanym miejscu zastali już m.in. funkcjonariuszy Straży Granicznej prowadzących reanimację mężczyzny. Wspomogli ich używając zestawu do mechanicznej kompresji klatki piersiowej oraz defibrylatora i dzięki temu udało się przywrócić funkcje życiowe.