powiat rzeszowski
Utrudnienia po wypadku na drodze krajowej nr 19 w miejscowości Kamień w powiecie rzeszowskim.
Ciężarówka zderzyła się tam z samochodem osobowym. Jedna osoba została ranna. Zablokowany jest jeden pas - w kierunku Niska.
Policja wprowadziła ruch wahadłowy.
Od najbliższej środy parking przy lotnisku w podrzeszowskiej Jasionce będzie płatny – poinformował PAP prezes portu Adam Hamryszczak. Godzina parkowania ma kosztować 7 zł, a pozostawienia auta na dobę to wydatek w wysokości 39 zł.
Do tej pory parking przy lotnisku był bezpłatny, dlatego wielu pasażerów, którzy wylatują na dłuższy czas za granicę, zostawia na nim swoje auta. Dodatkowo pracownicy pobliskich firm także parkują przy lotnisku. Skutkuje to tym, że jest on niemal cały czas zapełniony. Dlatego władze lotniska postanowiły wprowadzić opłaty za parkowanie.
Przy lotnisku funkcjonować będą dwa parkingi - krótkoterminowy (P1) na ok. 560 aut oraz długoterminowy (P2) na niemal 300 samochodów. Godzina parkowania na P1 będzie kosztować 7 zł, zaś pozostawienie auta na dobę - 39 zł. Z kolei na parkingu długoterminowym będzie można zostawić samochód na osiem dni - wówczas kierowca zapłaci 69 zł. Pozostawienie auta na 15 dni kosztować ma 129 zł, a na 21 dni - 179 zł.
Hamryszczak w lipcu br. na konferencji prasowej, na której informował o cenniku powiedział, że był on ustalany w odniesieniu do opłat, które obowiązują na innych lotniskach w kraju. „Nasze ceny są niższe niż na największych lotniskach w Polsce, ale porównywalne z tymi, które obowiązują na mniejszych portach jak Szczecin czy Bydgoszcz” – podkreślił wówczas prezes podrzeszowskiego lotniska.
Przetarg na wprowadzenie systemu opłat i zarządzanie parkingiem wygrała firma Apcoa Parking Polska, która specjalizuje się w tego typu rozwiązaniach. Będzie ona zarządzała parkingiem przy lotnisku w Jasionce przez trzy lata. System, który zostanie wprowadzony na parkingu, wyposażony będzie m.in. w kamery sczytujące tablice rejestracyjne.
W podrzeszowskim Krasnem można natrafić na utrudnienia po wypadku do którego doszło w godzinach popołudniowych. Kierujący hondą wyjeżdżając od Malawy nie ustąpił pierwszeństwa renault, jadącego w kierunku Łańcuta.
W wyniku uderzenia samochód zjechał na przeciwległy pas i uderzył w volkswagena, jadącego w kierunku Rzeszowa
. Wszyscy kierowcy byli trzeźwi. Jednego mężczyznę przewieziono do szpitala.
Jedna osoba została ranna po porannym wypadku w Woli Mieleckiej. Do zdarzenia doszło około godziny 7 kiedy to samochód osobowy zderzył się tam z ciężarówką. Kierujący samochodem osobowym został przewieziony do szpitala.
Z kolei tuż przed godziną 8 w Kraczkowej kierujący Oplem najprawdopodobniej nie dostosował prędkości do panujących warunków i wjechał do przydrożnego rowu. Na szczęście w tym zdarzeniu nic nie ucierpiał.
Natomiast kwadrans przed godziną 1 w Korczynie kierujący Fiatem Seicento wpadł w poślizg i wjechał do rowu. Samochodem podróżowały dwie osoby i w tym zdarzeniu nikt nie doznał obrażeń.
Policjanci wyjaśniają okoliczności wszystkich tych zdarzeń.
Legendarny polski samolot Wilga stanął na rondzie w podrzeszowskiej Jasionce - na skrzyżowaniu starej drogi nr 19 z trasą do Portu Lotniczego. To maszyna która w znajdującym się obok Aeroklubie Rzeszowskim służyła do holowania szybowców.
Miłośnicy lotnictwa chcieli by w tym miejscu stanęła Wilga, którą pilotował Wacław Nycz - zmarły 6 lat temu wielokrotny medalista i mistrz świata w lataniu precyzyjnym - wychowanek Aeroklubu Rzeszowskiego. Tego egzemplarza nie ma jednak w Rzeszowie - był własnością Aeroklubu Polskiego. Samolot na rondzie przemalowano jednak w biało-czerwone barwy, jakie miała maszyna Nycza.
PZL-104 Wilga - to popularny wielozadaniowy samolot produkowany przez ponad 20 lat do końca lat 80-tych. Przeznaczony był przede wszystkim do lotnictwa sportowego - używali go polscy mistrzowie w lataniu precyzyjnym. Wyprodukowano ok 1000 Wilg - to największa w historii seria polskich samolotów.
Syryjkę udającą Bułgarkę zatrzymali na lotnisku w podrzeszowskiej Jasionce pogranicznicy. Kobieta przyleciała do Polski lotem kursowym z Aten. Podczas kontroli pokazała dowód osobisty wydany przez władze Bułgarii. Okazało się, że dokument został skradziony i figurował w bazach Systemu Informacyjnego Shengen oraz Interpolu.
Po zatrzymaniu kobieta przyznała, że w rzeczywistości jest obywatelką Syrii, a bułgarski dokument kupiła w Grecji za 3,5 tys. euro. Krajem docelowym wyprawy były Niemcy, gdzie przebywa jej rodzina.
Straż Graniczna prowadzi procedury zmierzające do zobowiązania cudzoziemki do opuszczenia Polski.