Przemyśl
Przemyśl ma nowy mural. Dziś odsłonięto malowidło na jednej z kamienic przy ulicy Smolki – dawnej Cichej. Widnieją na nim postacie żołnierza armii austro-węgierskiej i dystyngowanej kobiety w kapeluszu. Byli mieszkańcami tej ulicy.
To pierwszy z cyklu murali ukazujących historię miasta z przełomu XIX i XX wieku. Zobaczymy na nich zwykłych mieszkańców, żołnierzy różnych armii ale tez bohaterów. Szlak historycznych murali tworzy Stowarzyszenie X.D.O.K.
Na odsłonięty dziś, pierwszy mural złożyli się dzisiejsi mieszkańcy ul. Smolki oddając hołd i szacunek wcześniejszym pokoleniom.
Polacy przywiązani są do tradycji co daje znać o sobie na świątecznym stole — jednak w opinii kucharzy zamku w Krasiczynie tradycyjne potrawy nie mają obecnie tego samego smaku co kilkaset lat temu. Na stole to samo — smak inny.
Na degustacji świątecznych specjałów w zamku wyjaśniano, że inny smak tradycyjnych potraw bierze się z innej niż kiedyś jakości produktów i zastosowania innych metod ich przyrządzania co w przypadku obróbki na przykład termicznej ma zalety, a już w przypadku dzisiejszych produktów pewne wady. Nie mniej jednak tradycja na talerzu cieszy oko i nadal pobudza zmysły smaku. W zamku w Krasiczynie byli jego właściciele preferowali ryby hodowane w parkowym stawie oraz dziczyznę. Dzisiejsi kucharze czerpią z dawnych przepisów, ale nie odżegnują się od postępu. Przygotowując na przykład desery stosują technologię molekularną.
Policja ustala, kto sprzedał wódkę i dwóm chłopcom, którzy w niedziele w stanie upojenia alkoholowego trafili do przemyskiego szpitala. Wcześniej 12 i 13-latka nieprzytomnych znaleziono przy ul. Goszczyńskiego. Policyjny patrol zastał na miejscu ratowników medycznych, którzy udzielali nieletnim pomocy. Badanie wykazało, że każdy z nich miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie.
Z uzyskanych przez lekarza informacji wynikało, że chłopcy spożywali wódkę z napojem energetycznym w towarzystwie koleżanek. Gdy wytrzeźwieli, wyjaśnili że alkohol kupili w jednym ze sklepów w Przemyślu. Dochodzenie wykaże, nie tylko, kto sprzedał im alkohol, ale też gdzie w tym czasie byli rodzice dzieci.
Grób porucznika Bolesława Przewoźniczka na cmentarzu w Jarosławiu odnowił rzeszowski Oddział Instytutu Pamięci Narodowej. Odrestaurowano zapomnianą mogiłę i przywrócono miejsce pamięci legionisty, uczestnika wojny polsko-bolszewickiej, który w wyniku odniesionych zmarł w 1922 roku. Miał zaledwie 23 lata. Został odznaczony pośmiertnie Krzyżem Niepodległości. Staraniem IPN w Rzeszowie jego mogiła została objęta ochroną i wpisana przez Wojewodę Podkarpackiego do ewidencji grobów wojennych. To kolejna w tym roku inicjatywa IPN związana z upamiętnieniem związanych z Podkarpaciem uczestników wojny polsko-bolszewickiej.
W sierpniu w miejscowości Siedliskach-Bogusz poświęcono wyremontowany grób pochodzącego stamtąd a poległego w Bitwie Warszawskiej kpt. Jana Zdziarskiego.
Z kolei na cmentarzu Zasanie w Przemyślu na kwaterze żołnierzy polskich umieszczono tablicę pamiątkową z nazwiskami 79 wojskowych, którzy tam spoczywają. Po 100 latach przywrócone zostały im nazwiska i stopnie.
Fundacja Pamięć będzie zabiegać o zgodę Instytutu Pamięci Narodowej na ekshumacje szczątków niemieckich żołnierzy pochowanych na prywatnej działce w dawnej przemyskiej dzielnicy Pobereże. Mają być przeniesione na Cmentarz Żołnierzy Niemieckich w Siemianowicach Śląskich.
Sprawę nagłośnił Przemyślanin Janusz Galiczyński, znany z wielu udanych akcji, których celem było upamiętnianie ofiar wojen. Tym razem zainteresował się historią poległych dawnych wrogów. Otrzymywał informacje od mieszkańców dzielnicy, że 1 listopada na działce porośniętej chaszczami zapalane są znicze. Tak mieszkańcy oddawali szacunek zmarłym, nie patrząc na ich zbrodnicze czyny. Niemiecki żołnierz, a jak mówią świadkowie zdarzeń, kilku żołnierzy zginęło z rąk partyzantów. W czasie wojny dokonywali brutalnych rewizji w domach, szukając ukrywających się Żydów.
Przedstawiciele Fundacji Pamięć są pod wrażeniem postawy Przemyślan i ich szacunku dla szczątków dawnych wrogów.
4600 paczek nielegalnych papierosów znaleźli strażnicy graniczni w aucie i garażu należącym do mieszkańca gminy Orły w powiecie przemyskim. Mężczyzna tłumaczył, że właścicielką większości towaru jest... jego żona.
Pogranicznicy z Medyki zatrzymali 46-latka do kontroli drogowej. W jego aucie znajdowało się 1600 paczek papierosów bez znaków akcyzy. Funkcjonariusze nabrali podejrzeń, że mężczyzna może trudnić się nielegalnym procederem na większą skalę i postanowili sprawdzić nieleżące do niego budynki. W garażu odkryli specjalną skrytkę na kontrabandę, a w niej kolejne 3 tysiące paczek papierosów. W trakcie rozmowy z mundurowymi 46-latek wyparł się tego towaru, twierdząc, że papierosy należą do jego żony. Wartość 4600 paczek papierosów to ok. 65 tysięcy złotych.
Małżonkowie usłyszeli zarzuty związane z tzw. paserstwem z Kodeksu Karnego Skarbowego, do których się przyznali.
Od początku roku funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej zarekwirowali nielegalne papierosy o szacunkowej wartości miliona złotych.