Przemyśl
Pokonując zaspy śniegu, grupa mieszkańców Przemyśla na nogach dotarła do miejsca mordu 2 tysięcy Żydów z getta przemyskiego rozstrzelanych przez Niemców w 1942 roku, po to by oddać im cześć i wyrazić wdzięczność za materialne dziedzictwo, jakie po sobie w tym mieście pozostawili: głównie piękne kamienice.
Upamiętnienie przemyskich Żydów jest oddolną inicjatywą, do której nie wnoszą wkładu żadne władze oraz organizacje. Wszystko zaczęło się ponad 20 lat temu, gdy redaktor lokalnego tygodnika ŻYCIE PODKARPACKIE Jacek Szwic po żmudnych poszukiwaniach odkrył miejsce zbrodni. Przy pomocy wykrywacza materiału wydobył z ziemi fragmenty ubrań, guzików i przybory codziennego użytku. Odbyła się ekshumacja. Potem z przyjacielem Łukaszem Bietką, który stracił tam najbliższych, ustawili w miejscu mordu pękniętą macewę. Od tego czasu grupa mieszkańców Przemyśla rokrocznie w styczniu z okazji Dni Judaizmu oraz w lecie w rocznice tragedii, odwiedzają to miejsce, zapalając znicze. Z roku na rok uczestników upamiętnienia przybywa.
Po kilkunastu godzinach zakończyło się gaszenie pożaru w Zakładzie Mechaniczno-Biologicznego Przetwarzania Odpadów Komunalnych w Przemyślu. W hali magazynowej paliły się odpady z tworzyw sztucznych. Nie ma osób poszkodowanych.
Ogień zauważono około godziny pierwszej w nocy. Paliła się pryzma tworzyw sztucznych o powierzchni blisko tysiąca metrów kwadratowych. Odpady po ugaszeniu są wywożone na zewnątrz hali. Nie wiadomo jak długo potrwają jeszcze te działania. Oprócz odpadów spaliły m.in. bramy wjazdowe do hali, zniszczona jest więźba dachowa i maszyna do produkcji paliwa alternatywnego z tworzyw sztucznych
W akcji gaśniczej uczestniczyło w sumie 5 zastępów Państwowej Straży Pożarnej z Przemyśla oraz 10 jednostek OSP z powiatu przemyskiego. Przyczyny pożaru oraz wysokość strat ustali policja.
Kilka godzin potrwa jeszcze dogaszanie pożaru na terenie Zakładu Mechaniczno-Biologicznego Przetwarzania Odpadów Komunalnych przy ul. Piastowskiej w Przemyślu.
Ogień pojawił sie w nocy. Pożar objął dwa rodzaje tworzyw sztucznych składowanych w hali o powierzchni 70 na 30 metrów m.in. plastikowe butelki. W akcji gaśniczej uczestniczą strażacy z Państwowej Straży Pożarnej z Przemyśla, a także jednostki ochotnicze m.in. z Bolestraszyc, Krasiczyna , Ujkowic, Medyki. W sumie 7 zastępów. Przyczyna pożaru nie jest jeszcze znana.
[AKTUALIZACJA godzina 18:00]
Po kilkunastu godzinach zakończyło się gaszenie pożaru w Zakładzie Mechaniczno-Biologicznego Przetwarzania Odpadów Komunalnych w Przemyślu. W hali magazynowej paliły się odpady z tworzyw sztucznych. Nie ma osób poszkodowanych. Ogień zauważono około godziny pierwszej w nocy.
W akcji gaśniczej uczestniczyło w sumie 5 zastępów Państwowej Straży Pożarnej z Przemyśla oraz 10 jednostek ochotniczych z powiatu przemyskiego. Przyczyny pożaru oraz wysokość strat ustali policja.
Dziś na emeryturę przechodzi wieloletni pracownik naszej Rozgłośni, korespondent z Przemyśla, Marek Cynkar.
Z Polskim Radiem Rzeszów związany jest od 1990 roku. Ze swoim mikrofonem przemierzył tysiące kilometrów po ziemi przemyskiej, od Dynowa po Lubaczów.
Był przy najważniejszych wydarzeniach związanych z tą częścią naszego regionu. Często też relacjonował to, co się dzieje na Ukrainie. Jest autorem wielu międzynarodowych projektów i programów dziennikarskich. Znają go i lubią nie tylko mieszkańcy Przemyśla.
Marek Cynkar nie żegna się z naszą Rozgłośnią. Nadal będzie z nami współpracować.
Swoje naganne zachowanie tłumaczyli nudą. Trzech nastolatków z Przemyśla odpowie przed sądem rodzinnym za bezpodstawne wzywanie służb ratowniczych.
Chłopcy w wieku od 11 do 13 lat w miniony poniedziałek zgłosili, że na ul. Władycze w Przemyślu, niepełnoletnie osoby piją alkohol i rozbijają butelki. Kilka minut później, w to samo miejsce, przyjechała także karetka pogotowia ratunkowego. Ratownicy oświadczyli, że dostali fałszywe zgłoszenie dotyczące osoby, która została raniona odłamkiem petardy. Następnego dnia chłopcy zgłosili też bójkę, która nie miała miejsca.
Uczą się np. parzenia kawy, prasowania czy sadzenia kwiatów. Przemyski oddział Polskiego Towarzystwa Walki z Kalectwem, mimo pandemii, wciąż organizuje Warsztaty Terapii Zajęciowej dla osób niepełnosprawnych. To ważne dla osób niepełnosprawnych, które w przyjaznych i bezpiecznych warunkach uczą się podstawowych umiejętności praktycznych. Mają też kontakt z rówieśnikami. W jednej sali może przebywać maksymalnie 5 osób.
Zajęcia prowadzone są przy zachowaniu środków ostrożności. Podopieczni mają do dyspozycji dziewięć sal tematycznych, jest m.in. pracowania plastyczna, ogrodnicza, muzyczna i gospodarcza.