powiat mielecki
Przezorna mieszkanka Chorzelowa w powiecie mieleckim nie dała się oszukać "metodą na wnuczka". Dzięki jej reakcji 20-latek, który pośredniczył przy odbiorze gotówki, został zatrzymany przez policję, tuż przed odbiorem pieniędzy.
Kobieta uczestniczyła wcześniej w spotkaniu z funkcjonariuszami, którzy instruowali seniorów jak zachowywać się gdy zatelefonuje długo niewidziana osoba podająca się za członka rodziny. Kiedy zadzwonił do niej mężczyzna, a scenariusz całej akcji był dokładnie taki jak mówiono na spotkaniu - powiadomiła stróży prawa.
Oszust, mieszkaniec Mielca, usłyszał już zarzuty. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności.
Sześć kościołów i właściciele kamienicy położonej przy mieleckim rynku skorzystają w tym roku z dofinansowania na remont i konserwację zabytków. Mieleckie starostwo przeznaczyło na ten cel 120 tysięcy złotych.
Starosta Stanisław Lonczak uważa, że dotacja z powiatowej kasy bez względu na jej wysokość pozytywnie wpłynie na zachowanie lokalnego dziedzictwa kulturowego dla przyszłych pokoleń.
O wsparcie w postaci dotacji z budżetu powiatu mieleckiego mogli się ubiegać właściciele bądź zarządcy obiektów, które zostały wpisane do rejestru zabytków. Samorząd powiatu mieleckiego od wielu już lat otacza lokalne zabytki opieką, przyznając dotacje w różnych kwotach. W poprzednim roku łączna kwota dotacji na ten cel wyniosła 95 tysięcy złotych.
Władze powiatu mieleckiego podpisały porozumienie z lokalnym przedsiębiorstwem, które wesprze rozwój oświaty zawodowej. Motoryzacyjna firma Bibmot przyjmie uczniów Zespołu Szkół Technicznych na specjalistyczne praktyki zawodowe.
Objęcie patronatem przez firmę klas kształcących w zawodzie mechanik pojazdów samochodowych, pozwoli uczniom na uzyskanie specjalistycznej wiedzy, dodatkowych kompetencji i umiejętności zawodowych przydatnych w przemyśle motoryzacyjnym
W ramach podpisanego porozumienia firma Bibmot zadeklarowała włączenie się w proces dokształcania nauczycieli zawodu poprzez organizację wizyt studyjnych, a także organizację wykładów prowadzonych przez specjalistów firmy. Najlepszym uczniom Firma ufunduje stypendia i zapewni pracę po zakończeniu nauki.
Zostali pobici, ponieważ bronili nastolatki. Policja zatrzymała sprawcę. Do zdarzenia doszło w sylwestra nad ranem na ul. 11 listopada w Tarnobrzegu.
Dziewczyna została zaatakowana przez swojego przyjaciela. Napastnik biegł za nią chodnikiem, szarpał i bił. Z relacji 47-letniego mężczyzny i dwa lata młodszej kobiety wynika, że zostali dotkliwie pobici przez nieznanego im mężczyznę, kiedy stanęli w obronie dziewczyny. Zapłakana dziewczyna odeszła w nieznanym kierunku, a sprawca uciekł z miejsca zdarzenia.
Policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Tarnobrzegu ustalili dane sprawcy. Okazał się nim 19-letni mieszkaniec Mielca, a pokrzywdzoną 17-letnia mieszkanka Tarnobrzega. Policjanci przesłuchali podejrzanego i przedstawili mu cztery zarzuty. Prokurator na postawie zebranego przez funkcjonariuszy materiału dowodowego, zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci policyjnego dozoru, zakazu kontaktowania się z pokrzywdzonymi oraz zakazu opuszczania kraju.
Za popełnione przestępstwa grozi mu kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
10 mln zł zadośćuczynienia domaga się syn członka AK za represje wobec ojca w latach 40. ub. wieku i wszczęcie wobec niego śledztwa przez władze PRL, w wyniku czego ojciec się rozchorował i zmarł. We wtorek przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie rozpoczął się proces w tej sprawie.
Wnioskodawcą jest Andrzej Dolina, syn porucznika AK Stanisława Doliny (jego ojciec brał udział m.in. w akcji "Burza"). W związku z tą działalnością oraz z tym, że nie ujawnił się po wyzwoleniu, został zatrzymany przez UB w Mielcu i przekazany radzieckim władzom. Został wywieziony do ZSRR, gdzie był więziony trzy lata.
W latach 60. ubiegłego wieku był inwigilowany przez polskie władze komunistyczne w związku z opracowaniem i kolportażem swoich wspomnień z okresu pobytu w sowieckich łagrach. Zarzucano mu wrogą działalność antypaństwową i że jego wspomnienia mają charakter „wrogich opracowań”.
W związku z tym w marcu 1972 r. prokuratura wszczęła wobec Stanisława Doliny postępowanie przygotowawcze. Przeprowadzono też rewizję w jego domu w poszukiwaniu nielegalnych materiałów. Prokurator postawił mu zarzuty rozpowszechniania fałszywych wiadomości, które mogły wyrządzić poważną szkodę interesom Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, oraz jednoczesnego sporządzania, gromadzenia, przechowywania, przewożenia, przenoszenia lub przesyłania pisma, nagrania, filmu lub innego przedmiotu zawierającego "wrogą" treść.
Jak mówili dziennikarzom Andrzej Dolina i jego żona Wanda w związku z tymi wydarzeniami stan zdrowia ojca uległ "diametralnemu załamaniu". 31 marca 1972 roku Stanisława Dolinę przewieziono do szpitala w Mielcu, gdzie po kilku dniach zmarł na skutek zawału serca oraz udaru mózgu.
W ubiegłym roku wyrok (w potocznym rozumieniu – tak bowiem postrzegano wówczas postępowanie i postawienie zarzutów) ciążący na Stanisławie Dolinie został unieważniony. W związku z tym wnioskodawca żąda 10 mln zł zadośćuczynienia za krzywdę swojego ojca Stanisława Doliny.
Wnioskodawca i jego żona podkreślali, że Stanisław był osobą przewlekle inwigilowaną i prześladowaną przez służby bezpieczeństwa. Był m.in. wzywany często na przesłuchania, z których wracał posiniaczony i psychicznie "przybity".
"Nazywany był bandytą. Prześladowano także jego bliskich, np. syna wyrzucono ze szkoły wojskowej na ostatnim roku" – opowiadała Wanda Dolina.
Dodali, że przesłuchiwani byli też bliscy Stanisława. Dom rodzinny oraz zakład krawiecki Stanisława były pod stałą obserwacją, co skutkowało tym, że klienci omijali zakład i nie było zamówień. Podkreślali, że stan ciągłej niepewności związany z otoczeniem oraz przyszłością swojej i rodziny był "nieznośny", a towarzyszący temu stres wpływał na codzienne funkcjonowanie Stanisława Doliny. Jednym ze skutków oskarżania go o to, że jest wrogiem narodu był zawał serca i udar mózgu.
Obecnie Andrzej i Wanda Dolinowie mieszkają w Gdyni.
(PAP)
Powiatowa Stacja Pogotowia Ratunkowego w Mielcu z certyfikatem ISO. Uzyskany właśnie dokument potwierdza jakość świadczonych usług. Pracę pogotowia oceniała niezależna komisja co pozwala mieć pewność, że stosowane procedury medyczne i organizacyjne są skuteczne – mówi dyrektor mieleckiej stacji Grzegorz Gałuszka. Audytorzy sprawdzali m.in świadczenie usług ratownictwa medycznego, pracy dyspozytorni, organizacji transportu, ale też ambulatoryjnej opieki specjalistycznej.
Z uzyskanego certyfikatu zadowolony jest starosta mielecki Stanisław Lonczak, bo daje dodatkowe punkty przy staraniach o dofinansowanie kontraktów.
Pierwszy certyfikat jakości ISO Powiatowa Stacja Pogotowia Ratunkowego w Mielcu otrzymała w 2010 roku.