powiat mielecki
Na Polanie Niezłomnych w Szydłowcu zainaugurowano dziś mieleckie obchody Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Trzem kolejnym rosnącym tam dębom nadano imiona żołnierzy antykomunistycznego podziemia - porucznika Leona Wanatowicza "Boruty", majora Waleriana Tumanowicza "Jagry" i kapitana Jana Borysewicza "Krysi". To kolejna odsłona corocznej akcji, prowadzonej od kilku lat przez klub "Prawda i Pamięć".
W uroczystości wzięli udział członkowie klubu, przedstawiciele władz miasta i Podkarpacia, rodzin uhonorowanych żołnierzy, strzelcy oraz lokalna społeczność. Dwaj z uhonorowanych - porucznik Wanatowicz i major Tumanowicz - mieli ormiańskie korzenie, stąd w dzisiejszych obchodach uczestniczyli także ambasador Armenii Edgar Ghazaryan oraz duszpasterz Ormian ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Jutro (niedziela 25.02) obchody odbędą się w samym Mielcu - rozpocznie je o godzinie 11 msza w bazylice św. Mateusza. Po niej ulicami miasta przejdzie Marsz Niezłomnych, pod pomnikiem AK obok cmentarza parafialnego złożone zostaną kwiaty, a całość uroczystości zakończy Apel Poległych na placu Armii Krajowej.
Mieleckie Zakłady Lotnicze otrzymały zapytanie ofertowe od resortu obrony w sprawie zakupu śmigłowców. Jak powiedział nam prezes Janusz Zakręcki teraz wspólna ekipa polsko-amerykańska, czyli konstruktorzy i inżynierowie z Mielca oraz z firmy Sikorsky analizują dokumentację. Zapewnił, że tym razem firma zrobi wszystko aby przygotować atrakcyjną propozycję, którą ministerstwo obrony narodowej weźmie pod uwagę.
Dyrektor generalny mieleckich zakładów lotniczych liczy na zamówienia na Black Hawki i uważa, że jeśli polska armia je kupi, to śmigłowiec wzbudzi zainteresowanie w krajach ościennych.
W poniedziałek Inspektorat Uzbrojenia ogłosił rozpoczęcie negocjacji z trzema wykonawcami, którzy wcześniej złożyli oferty wstępne na dostawy 8 śmigłowców dla wojsk specjalnych oraz 8 przeznaczonych do zwalczania okrętów podwodnych ze zdolnością do prowadzenia misji ratowniczych na morzu. O zamówienia walczą: konsorcjum PZL Mielec i Sikorsky Aircraft Corporations należące do amerykańskiego koncernu Lockheed Martin, WSK "PZL-Świdnik" z włoskiej grupy Leonardo oraz konsorcjum Airbus Helicopters i Heli Invest.
W PZL Mielec powstało dotąd 40 śmigłowców oraz ponad 350 kabin do Black Hawka. W czwartek w Sejmie szef MON Antoni Macierewicz mówił, że podmioty zaproszone do składania ofert muszą je złożyć do 13 marca.
Z Mielca na razie do Danii odleciał wielozadaniowy samolot M28. Rozpoczęła się misja handlowa pod nazwą Latin America Demo Tour. Załogę czeka morska część podróży przez Szkocję, Islandię, 10 godzin transatlantyckiego lotu na Grenlandię, wreszcie Ameryka Północna i Południowa.
W marcu rozpocznie się dwumiesięczne tournée po Ameryce Łacińskiej i Karaibach. Lot w połowie zimy z Europy do Ameryki Łacińskiej ma pokazać, że samolot sprawdza się w każdych warunkach pogodowych.
Ważący siedem i pół tony dwusilnikowy turbośmigłowy samolot zademonstruje potencjalnym klientom cywilnym i wojskowym swoje zdolności do przewożenia ludzi i ładunków z lotnisk, niewyposażonych w utwardzone i długie pasy startowe.
Począwszy od 17 marca z Port of Spain w Trynidadzie i Tobago M-28 odwiedzi dwanaście innych miast w Brazylii, Argentynie, Ekwadorze, Kolumbii, Panamie i Meksyku.
Latin America Demo Tour potrwa do połowy maja. Po zakończeniu wyprawy samolot ma wrócić do Mielca.
Inżynierowie z PZL Mielec wyposażyli samolot w niezbędny sprzęt, który pozwoli pokazać jego zdolność do szybkiej konwersji na opcję pasażerską, przystosowaną do zrzutów spadochronowych, transportu cargo lub ewakuacji ofiar wypadków.
Szacuje się, że do końca tournée pokazowego, samolot będzie miał wylatane 14 i pół tysiąca kilometrów nad pasmami górskimi i oceanami, startując i lądując na pasach położonych w dżungli i na wyspach. Zademonstruje też swoje zdolności do działania zarówno w wysokich jak i niskich temperaturach.
Samolot M28 ma certyfikaty brazylijskiej agencji ruchu lotniczego ANAC, EASA i FAA, dzięki którym może latać w temperaturach wahających się od minus 50 do plus 50 stopni Celsjusza. System odmrażania kadłuba jest certyfikowany do lotów w warunkach oblodzenia. Ma unikalne możliwości jeżeli chodzi o krótki start i lądowanie. Z maksymalnym ładunkiem może startować i lądować na nieutwardzanych pasach o długości zaledwie 548 metrów.
Mielec gotowy jest na produkcję śmigłowców dla polskiej armii. W wydanym oświadczeniu prezes PZL Janusz Zakręcki podkreślił, że zespół w mieleckich zakładach przeanalizuje wymogi przedstawione przez Ministerstwo Obrony Narodowej i wtedy zostanie przygotowana oferta oparta na helikoptery Black Hawk.
W poniedziałek MON ogłosił rozpoczęcie negocjacji z trzema wykonawcami, którzy złożyli wstępne oferty na dostawę 16 śmigłowców dla wojska. Mielecki zakład jest jednym z tych producentów.
Prezes Zakręcki dodał, że chce rozmawiać o tym, jak budowa Black Hawków w Polsce może stać się optymalnym rozwiązaniem dla polskich potrzeb przemysłowych i gospodarczych.
Przypomniał, że produkowany w Polsce od 2010 roku S-70i Black Hawk został zaprojektowany specjalnie do celów militarnych i "nie jest adaptacją wersji cywilnej".
Poseł Maciej Masłowski z Ruchu Kukiz'15 uważa, że za wcześnie dziś przesądzać, czy mieleckie Black Hawki trafią do polskiej armii. Dziś ministerstwo obrony narodowej ogłosi przetarg na zakup helikopterów.
Gość Polskiego Radia Rzeszów powiedział, że liczy na wybór maszyn z Mielca, ale na razie trudno ocenić szanse, bo nieznane są jeszcze warunki zakupu. Pozytywnie ocenił decyzję o rezygnacji z francuskich Caracali, jednak stwierdził, że zbyt późno rozpisuje się nowy przetarg.
Masłowski krytycznie ocenia wypowiedzi ministra obrony narodowej odnośnie do zakupów dla wojska. Jak powiedział - "minister Macierewicz, gdzie nie pojedzie, to coś obiecuje, ulega wpływowi chwili, a rzeczy związane z obronnością kraju powinny być strategicznie przemyślane".
Resort obrony narodowej spodziewa się udziału trzech oferentów w przetargu na śmigłowce. Chodzi o maszyny z Mielca, Świdnika i maszyny francuskie. Nie wiadomo, kiedy sprzęt miałby trafić do polskiej armii.