powiat przemyski
Pod XIX-wieczną polichromią kościoła w Kalwarii Pacławskiej, konserwatorzy dzieł sztuki odkryli jeszcze wcześniejsze malowidła.
Na razie nie wiadomo z którego wieku pochodzą freski, ale na ich podstawie można wyobrazić sobie jak pierwotnie wyglądało wnętrze świątyni - powiedziała Beata Kot - podkarpacki konserwator zabytków.
Konserwatorzy sztuki mówią o niespodziance, ponieważ badania poprzedzające rozpoczęcie prac nie wykazały, aby pod warstwą XIX-wiecznych malowideł znajdowały się inne dekoracje. Ze względu na koszty, zostaną odkryte tylko fragmenty fresków z motywami kwiatów.
Prace konserwatorskie prowadzone w zespole klasztornym Kalwarii Pacławskiej rozpoczęły się kilka miesięcy temu i potrwają jeszcze rok, a pochłoną 20 mln złotych.
Pijany kierowca i pasażer pod wpływem narkotyków. Dwóch młodych ludzi - jeżdżących audi zatrzymali policjanci w Dubiecku. Ponieważ samochód raz przyspieszał, raz zwalniał mundurowi postanowili sprawdzić co się dzieje.
Na widok funkcjonariuszy kierowca audi dodał gazu i z piskiem opon ruszył się do ucieczki. Policjanci szybko złapali uciekiniera za jeżdżąc radiowozem drogę na jednym ze skrzyżowań. Okazało się, że siedzący za kierownicą 22-latek miał 1,5 prom. alkoholu. Nerwowo zachowywał się jego siedzący obok - o rok starszy kompan. Policjanci znaleźli przy nim woreczek z marihuaną.
Pierwszy z nich mężczyzn usłyszał już zarzut kierowania samochodem po pijanemu, złamania przepisów ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.
W nietypowy sposób w Kalwarii Pacławskiej ferie spędza 150 osobowa grupa młodzieży z różnych stron Polski. Bawią się, odpoczywają ale przede wszystkim szukają bliskości z Bogiem i jak twierdzą odnajdują ją.
Bogaty program zapewnia im XIV Zimowe Franciszkańskie Spotkanie Młodych. Przewodnią myślą tegorocznego spotkania są obietnice dane ludziom przez Boga. Każdy dzień przebiega pod hasłem jednego z Bożych zapewnień.
W programie pojawiła się nowość - świadectwa zaproszonych gości wśród których znalazły się pary małżeńskie, narzeczeńskie, a nawet policjant. Opowiadają o swoim życiu i obietnicach danych Bogu. Dużo czasu zarezerwowano też na zabawę.
Straż Graniczna zmienia sposób zarządzania ochroną granicy. Podkarpacki odcinek wschodniej granicy będzie monitorowany przez inteligentny system, czyli zapory perymetryczne. Między Medyką, a Korczową, powstanie sieć zamaskowanych czujników i kamer. Gdy na kontrolowanym obszarze pojawi się intruz, w centrum operacyjnym będzie alarm i wtedy zapadanie decyzja, czy granice zostały naruszone i konieczna jest interwencja - tłumaczył na naszej antenie komendant Bieszczadzkiego Oddziału generał Robert Rogoz.
Inteligentny system umożliwi identyfikację rzeczywistych zagrożeń, zamiast patroli czyli chodzenia wzdłuż granicy i sprawdzania pasa kontrolnego, funkcjonariusz pojedzie tylko tam, gdzie będzie konieczna jego obecność - doda nasz gość. System ma być gotowy w przyszłym roku, będzie kosztował ponad 22 miliony złotych.
Straż Leśna wraz z policją wykryli kłusownika, który grasował w nadleśnictwie Krasiczyn. Ustalono, że mężczyzna zabił jelenia, łanię oraz dzika. W domu mężczyzny zabezpieczono również wieńce jeleni, czaszki zwierzęce oraz 70 sztuk wnyków.
Kłusownik był bardzo przebiegły, a odszukanie go trwało wiele miesięcy. Sprawcą okazał się 50-letni mieszkaniec powiatu przemyskiego. Grozi mu do pięciu lat więzienia.
Postępowanie w tej sprawie prowadzi komisariat policji w Dubiecku. Straż Leśna apeluje, by w razie zauważenia rozłożonych wnyków poinformować o tym najbliższe nadleśnictwo lub policję.
Spreparowanego tukana żółtogardłego znaleźli celnicy podczas kontroli przesyłek zagranicznych w Dębicy na Podkarpaciu.
W paczce paczce nadanej na Ukrainie do odbiorcy w Holandii zgodnie z deklaracją nadawcy miała znajdować się plastikowa papuga. Okazało się, że w środku jest ptak podlegający ochronie na mocy Konwencji Waszyngtońskiej. Zgodnie z nią na przywóz tego rodzaju okazów niezbędne jest zezwolenie. Takiego dokumentu w przesyłce nie było.
Podobnie jak w przypadku czterech sztuk koralowca przewożonego przez granicę w Medyce. Do przemytu tego chronionego Konwencją Waszyngtońską okazu przyznał się obywatel Słowacji.