powiat sanocki
15 razy interweniowali podkarpaccy strażacy usuwając skutki silnego wiatru. Najwięcej szkód odnotowano na południu regionu w powiatach krośnieńskim, jasielskim i w okolicy Sanoka. Najczęściej strażacy usuwali powalone drzewa i połamane konary.
Najbliższej nocy w południowej części naszego regionu mocno powieje.
Synoptycy wydali ostrzeżenie przed silnym wiatrem dla powiatów: bieszczadzkiego, jasielskiego, krośnieńskiego, leskiego i sanockiego. Prognozują, że prędkość wiatru z południa i południowego zachodu w porywach może dochodzić do 100 km/h.
Służby apelują by zabezpieczyć przedmioty znajdujące się na balkonach i tarasach. W nocy niebezpieczne może być tez parkowanie i postój pod drzewami.
W policyjnym areszcie przebywa mężczyzna, który wjechał samochodem osobowym w dystrybutor na stacji paliw w Sanoku i groził, że ją podpali.
- Te wydarzenia, miały miejsce wczoraj późnym wieczorem - powiedziała nam Ewelina Wrona z podkarpackiej policji. Sprawca to 44-letni mieszkaniec powiatu brzozowskiego,
Wstępne badania wykazały, że mężczyzna, który sterroryzował stację paliw w Sanoku był trzeźwy. Dodatkowo pobrano mu krew do badań na obecność substancji psychoaktywnych. W zatrzymaniu awanturującego się i grożącego podpaleniem mężczyzny pomogli kierowcy tankujący paliwo przy sąsiednich dystrybutorach. W akcji uczestniczył tez pracownik stacji, który gaśnicą ugasił ogień.
Policjanci wyjaśniają okoliczności zdarzenia. Sprawdzają monitoring stacji paliw, przesłuchają sprawcę i świadków.
Policjanci z Sanoka zatrzymali trzech nastolatków, którzy okradali starsze kobiety.
Młodzi mężczyźni podbiegali do idących chodnikiem seniorek, wyrywali im torebki i uciekali do pobliskich bloków. Kilkanaście pań zostało okradzionych w ten sposób w styczniu. Większość kradzieży miała miejsce w dzielnicy Wójtostwo, w godzinach popołudniowych i wieczorem. W ujęciu sprawców pomógł m.in miejski monitoring. Jak się okazało to dwóch 17-latków i 16-latek. Przeszukując ich rzeczy policjanci znaleźli skradzione dokumenty oraz karty bankowe należące do pokrzywdzonych. Podczas przesłuchania przyznali się do zarzucanych im kradzieży. Dwóch starszych odpowie przed sądem karnym, natomiast 16-latek - przed sądem rodzinnym.
Osoby okradzione w styczniu w ten sposób, które nie zgłaszały tego faktu na policję, proszone są o kontakt z Komendą Powiatową Policji w Sanoku.
Kolejni ochotnicy zostali powołani do 3. Podkarpackiej Brygady Obrony Terytorialnej. Dziś rozpoczęli 16-dniowe szkolenie podstawowe na poligonie. Jest ono przeznaczone dla tych kandydatów, którzy do tej pory nie mieli do czynienia ze służbą wojskową. Dzisiaj ochotnicy poddawani są także testowi oceny sprawności fizycznej - powiedział rzecznik 3.PBOT por. Witold Sura.
W trakcie szkolenia największy nacisk położony będzie na naukę praktycznych umiejętności posługiwania się bronią, zasad zachowania na polu walki, oraz pierwszej pomocy. Chodzi o poznanie wszystkich zagadnień niezbędnych żołnierzowi do przetrwania w czasie działań wojennych.
W jej skład 3. Podkarpackiej Brygady Obrony Terytorialnej im. płk. Łukasza Cieplińskiego wchodzi pięć batalionów lekkiej piechoty rozmieszczonych w Rzeszowie, Nisku, Dębicy, Jarosławiu i Sanoku. Brygada liczy ok. 3,5 tys. żołnierzy.
Prokuratura Okręgowa w Krośnie sprawdza czy lekarze są winni śmierci 63-letniego mieszkańca Zagórza, który z ostrym bólem brzucha dwa razy w weekend zgłosił się na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Sanoku, potem w Lesku.
Zdaniem rodziny w pierwszej placówce nie zdiagnozowano kamicy nerkowej, w drugiej skutecznie jej nie wyleczono. Po spędzeniu nocy na oddziale w Lesku mężczyznę wypisano do domu. Po krótkim czasie nasilił mu się ból, pojawiły się drgawki i problemy z oddychaniem, dlatego najbliżsi przewieźli go do szpitala w Krośnie. Lekarze zdiagnozowali sepsę, ponieważ tzw. "kamienie" zatkały moczowody, przez co wdało się zakażenie. Mimo starań medyków, pacjenta nie udało się uratować.
Zawiadomienie do Prokuratury złożyła rodzina, żeby - jak mówi pani Karolina - śmierć jej teścia nie poszła na marne. - Według naszej subiektywnej opinii, wszystkiemu winni są lekarze z Sanoka i Leska, którzy zajmowali się tatą mojego męża - dodaje.
Henryk Przybycień, dyrektor szpitala w Sanoku, zapewnia, że zrobi wszystko, żeby wyjaśnić sytuację. Powołano specjalną komisję, która ma zbadać oraz ocenić działania i decyzje lekarzy. Podobnie wypowiada się Robert Płaziak, dyrektor lecznicy w Lesku.