powiat przemyski
2700 litrów wina bez polskiej akcyzy zarekwirowali pogranicznicy w miejscowości Sólec w podprzemyskiej gminie Fredropol.
Trunek przewoził obywatel Ukrainy - paczki z butelkami alkoholu wypełniły całą przestrzeń bagażową Mercedesa Sprintera, którym jechał. Mężczyzna wyjaśnił, iż wino kupił będąc we Włoszech i miał zamiar wywieźć je na Ukrainę.
To już ósmy w tym roku przypadek zatrzymania transportu wina nie posiadającego polskich znaków skarbowych. Łącznie, ujawniono 20 tys. litrów tego nielegalnie przewożonego trunku.
Susz marihuany z którego można było przygotować co najmniej 1800 porcji narkotyku zarekwirowali policjanci w domu 42-letniego mieszkańca powiatu przemyskiego.
Czarnorynkowa wartość towaru to około 36 tys. zł. Jego właściciel usłyszał zarzuty uprawiania oraz usiłowania wytworzenia znacznej ilości narkotyków.
Rewizji w domu podejrzanego funkcjonariusze dokonali po tym jak w lesie zlikwidowali prowadzoną przez mężczyznę nielegalną plantację.
Prokurator zastosował wobec podejrzanego dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju i poręczenie majątkowe. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.
W rudzie żelaza przewożonej wagonami z Ukrainy przemytnicy próbują wwozić do Polski towary akcyzowe: papierosy i alkohol.
Celnicy zapobiegają nielegalnemu procederowi używając specjalnego skanera,którym prześwietlają wagony i wykrywają kontrabandę. Przemytnicy nie składają jednak broni i próbują znaleźć słabe punkty urządzenia. Wkładają do wagonów: deski, pudła, styropian by sprawdzić czy skaner zdoła je wykryć. Celnicy zapewniają, że skanera nie można oszukać, a prześwietlane są wszystkie wagony przejeżdżające przez granice.
Od początku br. na przejście graniczne w Medyce wjechało 900 pociągów . W ich składzie znajdowało się 50 tyś wagonów. Ujawniono 5 przypadków przemytu wyrobów akcyzowych ukrytych w rudzie żelaza
Troje Ukraińców poszukiwanych przez wymiar sprawiedliwości zatrzymali bieszczadzcy pogranicznicy.
Jeden z mężczyzn ma na swoim koncie przestępstwa skarbowe popełnione na terenie Węgier. Drugi - poszukiwany był przez Sąd w Białej Podlaskiej ma trafić do więzienia a trzecia zatrzymana - Ukrainka za którą wystawiony został list gończy miała odsiedzieć wyrok za niezapłaconą grzywnę.
Od początku tego roku funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej zatrzymali już 23 700 osób – w tym cudzoziemców, których pobyt na terytorium Polski uznany został za niepożądany
Wojewoda podkarpacki Ewa Leniart deklaruje pomoc mieszkańcom przygranicznych wsi w rejonie Przemyśla, którzy narzekają na docierający z Ukrainy fetor.
Problem pojawił się jeszcze rok temu. Wówczas mieszkańcy polskich wiosek przeprowadzili prywatne śledztwo które wykazało, że przy granicy po ukraińskiej stronie spalane są odpady. Badanie powietrza wykazało występowanie substancji szkodliwych dla zdrowia w tym amoniaku.
Wojewoda podkarpacki wielokrotnie prosiła ukraińskich partnerów o wyjaśnienie sprawy, ale nie doczekała się odpowiedzi. W jej opinii, decydenci ukraińscy nie widzą problemu. O ile dobrze układa się współpraca na poziomie regionalnym w zakresie ochrony i czystości wód, to wciąż jest źle w zakresie ochrony powietrza.
W związku ze skargami mieszkańców Ewa Leniart poprosiła o pomoc Głównego Inspektora Środowiska o interwencję w ramach kontaktów z jego ukraińskim odpowiednikiem. Jeśli nie będzie efektów - poprosi o pomoc ministra ochrony środowiska. Mieszkańcy doceniają, że wojewoda zainteresowała się problemem, ale nie rezygnują ze zbierania podpisów pod petycją w tej sprawie do pani premier.
Ponad 200 rekonstruktorów wystąpiło na polach we wsi Duńkowiczki, w gminie Orły vis a vis fortu XI w widowisku historycznym przedstawiającym bitwę pod Lenino.
To realizacja pierwszej części projektu "Monte Lenino". Na przyszły rok zaplanowano pokazanie walk o Monte Cassino. Organizatorem jest Przemyskie Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej X D.O.K. Projekt poświęcony jest wszystkim zesłańcom, kresowianom, którym nie dane było wrócić do swoich domów, a do Polski wracali różnymi drogami.
Jedni z nieludzkiej ziemi wychodzili z gen. Andersem przez Iran i Syrię, Włochy, przelewając krew w walkach o Monte Cassino, Ankonę, Bolonię. Drudzy musieli zostać w ZSRR, wychodząc stamtąd z gen Berlingiem i przechodząc chrzest bojowy pod Lenino, a potem bijąc się pod Warszawą, na Wale Pomorskim, kończąc w Berlinie.
Mirosław Majkowski twórca widowiska postawił sobie za cel pokazanie, że polska krew ma tą samą wartość. Że nie wolno dzielić polskich żołnierzy na lepszych i gorszych. Że jedni i drudzy stali się ofiarami polityki wielkich mocarstw.