powiat bieszczadzki
Dobre warunki turystyczne panują w Bieszczadach. Na szlakach wprawdzie zalegają płaty mokrego śniegu, a w wyższych partiach gór mocno wieje, ale jest pogodnie, widzialność jest bardzo dobra.
Ratownik dyżurny bieszczadzkiej grupy GOPR Hubert Marek Bieszczady mówi, że dziś warto wybrać na przykład na Połoninę Wetlińską, Połoninę Caryńską lub Bukowe Berdo. Decydując się na taką wycieczkę warto jednak pamiętać o odpowiednim ubraniu i powrocie z gór zanim zapadnie zmrok.
Ustrzyki Dolne przygotowują nową atrakcję turystyczną. Za kilka miesięcy zostanie otwarty historyczny szlak kolonizacji józefińskiej. Powstaje dzięki wsparciu ambasad Niemiec i Austrii.
Burmistrz Bartosz Romowicz przypomina, że w 4 miejscowościach w gminie pozostały od XVIII wieku m.in. miejsca kultu po dawnych założycielach. Przykładem może być cmentarz ewangelicki w Bandrowie.
Kolonizacja niemiecka ludności z Nadrenii i Szwabii rozpoczęła się w 1781 roku decyzją cesarzowej Marii Teresy, a następnie Józefa II, który zachęcał do osadnictwa w Galicji. Niemcy Galicyjscy otrzymywali ziemię oraz liczne przywileje, np. zwolnienia z podatków. To przyciągało ich na te tereny. Osadnicy mieszkali w Bieszczadach do drugiej wojny światowej. W całej Galicji osiedliło się około 3,5 tysiąca rodzin. Powstało 120 osad niemieckich i 50 mieszanych. A szlak kolonizacji niemieckiej zostanie uroczyście otwarty 28 lipca. Będzie oznakowany a miejsca po dawnych mieszkańcach wsi uporządkowane i upamiętnione.
Arriva - najważniejszy przewoźnik drogowy obsługujący region bieszczadzki wycofuje się z utrzymywania usług na tym terenie. Autobusy przestaną wyjeżdżać w trasy od lipca. To oznacza, że nie tylko turyści będą mieli problem z dotarciem w Bieszczady. Mieszkańcom południowej części województwa grozi wykluczenie komunikacyjne.
Samorządowcy z powiatów bieszczadzkiego, leskiego, sanockiego i brzozowskiego próbują znaleźć rozwiązanie tego problemu. Zdaniem burmistrza Ustrzyk Dolnych Bartosza Romowicza, gminy powinny połączyć siły i znaleźć nowego przewoźnika. A ponieważ i tak mają obowiązek finansowania dowozu uczniów do szkół, z kursów mogliby korzystać także mieszkańcy gmin kupując bilety w tych autobusach.
Samorządowcy uważają również, że na rozległych terenach - tak jak w przypadku Bieszczadów, gdzie jest małe zaludnienie - do komunikacji autobusowej powinny być dopłaty, tak jak jest w przypadku połączeń kolejowych. Tylko wtedy firmy przewozowe będą chciały organizować transport na lokalnych nierentownych trasach.
W nocy, w Polańczyku odnaleziono 21-latka, który w środę wieczorem uciekł z sali zabiegowej jednego z tamtejszych sanatoriów. Ponieważ mężczyzna uciekł w niekompletnym stroju, a do tego miał poważne problemy ze zdrowiem, personel natychmiast zaalarmował policję.
Od godz. 21.00 kilkadziesiąt osób przeszukiwało lasy wokół Polańczyka. W akcję zaangażowani byli policjanci, goprowcy, strażacy ochotnicy oraz funkcjonariusze straży granicznej. Po czterech godzinach ekipa poszukiwawcza prowadzona przez psa tropiącego GOPR-u, odnalazła w lesie 21-latka. Mężczyzna był wyziębiony, trafił do szpitala w Lesku.
Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Niecodzienny widok zarejestrowała fotopułapka zastawiona przez leśników w nadleśnictwie Baligród. Przy paśniku spotkały się żubr, niedźwiedź i trzy jelenie. Z pozoru zwierzęta zachowują harmonię i porządek, ale nie ma wątpliwości, które z nich ma dominującą pozycję.
Potężny byk żubra spokojnie obżera się sianokiszonką, podczas gdy niedźwiedź wydaje się czekać na jego przyzwolenie, by móc przystąpić do uczty.
Z kolei trzy potężne jelenie byki czekają w bezpiecznej odległości, by podejść do karmy, gdy najedzą się już żubr i niedźwiedź.
Zdjęcie zamieszczone na facebookowym profilu Nadleśnictwa Baligród w ciągu kilku dni polubiło ponad 1200 osób i uzyskało prawie pół tysiąca udostępnień.
Piętnastoosobową szajkę zajmującą się przestępczością o charakterze migracyjnym rozbili funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. Za pieniądze załatwiali obywatelom Ukrainy fałszywe dokumenty umożliwiające im pobyt w Polsce oraz organizowali ich nielegalny przerzut do Unii Europejskiej. Zostali zatrzymani na terenie Belgii, dzięki współpracy z Europolem.
Strażnicy graniczni rozpracowywali gang od 2013 roku, gdy do Polski zaczęli masowo pojawiać się Ukraińcy z wizami pracowniczymi, którzy pomimo zobowiązania, nigdy nie podejmowali pracy w Polsce. Składali też w Podkarpackim Urzędzie Wojewódzkim dokumenty, rzekomo potwierdzające ich polskie pochodzenie, aby uzyskać pobyt stały i obywatelstwo, a następnie, jako Polacy emigrować do krajów UE. Udowodniono, że część cudzoziemców, wykorzystywała fałszywe dokumenty również do uzyskania Karty Polaka.
Zarzuty w tej sprawie usłyszało dziesięciu Polaków z Podkarpacia i Dolnego Śląska oraz pięciu obywateli Ukrainy. Głównymi organizatorami procederu byli dwaj Ukraińcy - ojciec i syn - z polskim obywatelstwem oraz Polak z województwa dolnośląskiego. Zastosowano wobec nich poręczenia majątkowe, zakaz opuszczania kraju z jednoczesnym zatrzymaniem paszportu i dozór policji. Sprawcom grozi kara do 5 lat więzienia.