powiat sanocki
Jest już pierwszy wniosek o kredyt od samorządu z regionu, który stracił część pieniędzy przechowywanych na koncie Podkarpackiego Banku Spółdzielczego. Stało się to w wyniku przymusowej restrukturyzacji PBS.
Z ofertą pomocy wystąpił Bank Gospodarstwa Krajowego, który jest gotów udzielić pożyczki gminom, tak by nie utraciły płynności finansowej - powiedział Polskiemu Radiu Rzeszów członek zarządu BGK Radosław Kwiecień:
"Mamy propozycję udzielenia kredytu, który pozwoli na to aby transfery społeczne, realizacja zadań samorządów nie były zakłócone" - dodał Radosław Kwiecień. Zaznaczył jednocześnie, że jest to rozwiązanie rynkowe i zaciągnięty w BGK dług trzeba będzie spłacić, a ustalenia z każdym zainteresowanym samorządem podejmowane będą indywidualnie.
Szacuje się, że w wyniku przymusowej restrukturyzacji Podkarpackiego Banku Spółdzielczego, ponad 30 samorządów z Podkarpacia, które miały miały tam zdeponowane pieniądze straciło w sumie 82 mln zł.
Gdyby doszło do upadłości sanockiego PBS, samorządy straciłyby wszystkie swoje pieniądze zgromadzone w tym banku - uważa dr Joanna Podgórska z Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Prowadzona przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny przymusowa restrukturyzacja Podkarpackiego Banku Spółdzielczego pozwoliła na zachowanie około 57 procent samorządowych wkładów.
Ekonomistka powiedziała na naszej antenie, że "gdyby ten bank upadł, jednostki samorządu terytorialnego, mogłyby stracić wszystkie ulokowane środki". Joanna Podgórska dodała, że cała strata PBS to 182 miliony złotych, z czego w pierwszej kolejności - 100 milionów zostało pokryte z obligacji i udziałów około 15 tysięcy współwłaścicieli sanockiego banku. Zgodnie z prawem - pozostałe pieniądze czyli 82 miliony - zablokowano na kontach samorządów.
Ekonomistka przypomniała, że w grudniu Komisja Nadzoru Finansowego ostrzegała o trudniej sytuacji sanockiego PBS-u. Swoje konta w tym banku miało 34 samorządy.
Wczoraj Państwowy Bank Gospodarstwa Krajowego zapowiedział wsparcie dla samorządowców w postaci finansowania pomostowego, które zapewni płynność dla działalności bieżącej do momentu rozwiązania problemu.
Ponad 30 samorządów z Podkarpacia ma rachunki w Podkarpackim Banku Spółdzielczym z siedzibą w Sanoku, który znajduje się w przymusowej restrukturyzacji. W związku tą sytuacja samorządy stracą blisko 43 procent pieniędzy zdeponowanych na kontach banku.
Część depozytów jednostek samorządu terytorialnego, dużych firm i innych podmiotów nieobjętych gwarancjami zostaje w banku w restrukturyzacji w celu pokrycia strat i zostanie finalnie utracona. Natomiast depozyty osób prywatnych do wysokości równowartości 100 tysięcy euro są gwarantowane przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny.
Obecnie samorządy szacują swoje straty i do piątku mają przedstawić je wojewodzie. Jednym z samorządów, który ma konto w banku PBS był Urząd Miasta Sanoka. Jak powiedział zastępca burmistrza Artur Kondrat, miasto straci ponad 4,2 mln zł. Podkreślił, że samorząd będzie chciał uzyskać rekompensatę za utracone pieniądze. Kondrat wskazał, że taka możliwość istnieje w przypadku dwóch inwestycji drogowych realizowanych przez miasto, które zostały dofinansowane z Funduszu Dróg Samorządowych. Trudna sytuacja jest też w Lesku, urząd miasta straci w związku z restrukturyzacją PBS ponad 2,2 mln zł.
Dzisiaj bank wznowił działalność, klienci PBS mogą korzystać z kart płatniczych oraz bankomatów.
PAP
Kolejki klientów ustawiały się dziś od rana przed siedzibami oddziałów sanockiego Podkarpackiego Banku Spółdzielczego m.in. w centrali w Sanoku oraz Krośnie i Rzeszowie.
Rano bank, który jest w trakcie przymusowej restrukturyzacji, wznowił działalność. Przez weekend i w poniedziałek klienci nie mieli dostępu do swoich kont, nie działały m.in. karty płatnicze. Dziś klienci banku, mogą było bez problemu pobrać pieniądze. Działały również bankomaty PBS i karty płatnicze.
Większość klientów deklarowała dziś, że jeśli otrzymają zapewnienie, że pieniądze są bezpieczne, to nie będą likwidować konta w banku. Trwająca od minionego piątku przerwa miała związek z przymusową restrukturyzacją zagrożonego upadłością banku, którego strata została oszacowana na 182 miliony złotych.
Ucierpiało na tym około trzydziestu samorządów, które miały swoje konta w tym banku. Utraciły one około 43 procent swoich aktywów, które oprócz udziałów właścicielskich i obligacji, zostały użyte na pokrycie straty sanockiego banku.
Dla klientów Podkarpackiego Banku Spółdzielczego w Sanoku kończy się parodniowy "stan wyjątkowy" kiedy nie mogli korzystać z trzymanych w nim swoich pieniędzy. Trwająca od minionego piątku przerwa ma związek z przymusową restrukturyzacją zagrożonego upadłością banku. Od jutra klienci indywidualni i właściciele firm będą już mogli swobodnie operować swoimi środkami.
Jak zapewniał w naszym programie Filip Dutkowski, rzecznik Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, będą działały wszystkie oddziały banku, karty i bankowość elektroniczna na dotychczasowych zasadach.
Ta normalność nie dotyczy samorządów, które trzymały w sanockim banku swoje aktywa. Ich wkłady - zgodnie z prawem nie są chronione i ponad 40 procent ich środków pokryje stratę PBS-u. Pieniędzy z udziałów właścicielskich i obligacji, które używane są do tego celu w pierwszej kolejności nie wystarczy.
Jak dodaje rzecznik Bankowego Funduszu Gwarancyjnego strata sanockiego banku wyniosła około 182 milionów złotych. Środki klientów indywidualnych i firm w całości zostały przeniesione do Banku Nowego BFG S.A.
Samorządy powinny być uprzedzone przez Komisję Nadzoru Finansowego o sytuacji w Podkarpackim Banku Spółdzielczym uważają samorządowcy. Ponad 30 z nich miało konta w tym znanym od lat banku lokalnym, ale o ogólnopolskim zasięgu.
Byli oni zadowoleni z jego usług aż do ostatnich wydarzeń, czyli piątkowego komunikatu o przymusowej restrukturyzacji banku, a co się z tym łączy blokadą kont i w konsekwencji utratą części zgromadzonych środków.
Jak powiedzieli samorządowcy odzyskają tylko ok. 57 proc. ogólnej kwoty. To dla nich ogromna strata, będą musiały na nowo przygotować budżety na ten rok i inaczej zaplanować wydatki. A tych jest sporo, bo muszą wypłacić zasiłki dla mieszkańców, pensje dla nauczycieli czy faktury dla spółek wykonujących różne inwestycje czy usługi.
Samorządowcy z ponad 30 gmin i powiatów liczą na pomoc rządu w tej sprawie.